środa, 30 marca 2016

Miłość prosto z przedszkola! Rozdział 11

Chce poinformować że piosenka Sing for you od exo jest napisana przez jonghyuna z Shinee jednak na potrzeby mojego opowiadania tak nie jest, dlatego proszę się nie denerwować że jestem nie doinformowana <3

Mam też wielką nadzieje iż rozdział nie jest przesadzony lub nie zdenerwuje was za bardzo :)


***
Wróciłem do dormu. W niezbyt dobrym humorze, ale jak miałbym biegać w skowronkach skora dziewczyna, która mi się podoba ma męża? Czy to nie wystarczający powód do smutku?  Dla mnie tak. Zirytowany zdjąłem płaszcz oraz buty. Burzliwie wszedłem do salonu. Jedynie kogo tam napotkałem to dwójkę zakochanych w sobie gołąbków. Ich widok wcale mnie nie cieszył. Zazdrościłem im.
-Hyung! Musimy pogadać.- Sehun wyrwał mnie z moich przemyśleń.
-O czym?- Starałem się opanować własne emocje.
-Na temat tego co dziś porabiałeś.- Tymi słowami Oh wcale mi nie pomógł, a raczej spowodował u mnie większą złość.
-Czemu? Już mówiłem, że to moje prywatne sprawy.- Powstrzymywałem gniew.
-Tak, prywatne, że część zespołu wie? Channie my po prostu się o ciebie martwimy.- Ile razy ostatnio słyszał to zdanie. Każdy się o niego martwił, ale po co? Nie był przecież żadnym zdesperowanym emosem.
-O co się martwicie? Nic mi nie jest.- W ich oczach ujrzałem zatroskanie takie, jakie ostatnio miał Suho.
-Widzieliśmy twoją kłótnie z twoim lubym.- Wymamrotał cichutko spod nosa Luhan. Prawie mi oczy z wrażenia wyleciały, a szczęka opadła tak, jakby straciła mięśnie. Nie wiedziałem co na to powiedzieć. Moim lubym? Czegoś tu nie rozumiem od kiedy mam chłopaka? Czyżby oni…
-Wiem, że to dla ciebie trudne, by od razu się do tego przyznać, ale wiesz my mamy tak samo. Też jesteśmy homo, więc zawsze możesz z nami pogadać.- Nie mogłem słuchać, jak młodszy mówi do mnie. Co im do głowy strzeliło? Skąd taka teoria? Starałem się opanować moje myśli. Czułem jak wszystko się we mnie gotuje. No przecież oni dolali oliwy do ognia. Ja i ten palant? O nie, nie , nie. W moim sercu była tylko Ho. Los kpił sobie ze mnie. Nie miałem wyjścia tylko musiałem wytłumaczyć im całe te nieporozumienie. Przez co dowiedzą się o niej. Co mi szkodzi skoro i tak już jej nigdy nie zobaczę.
-Wszystko pokręciliście.- Westchnąłem ciężko. -Jednak zanim wam wszystko wytłumaczę, chcę wiedzieć czy mnie śledziliście..- Dokończyłem poważnym tonem, siadając na przeciw nich.
-Byliśmy zbyt ciekawi co porabiasz w czwartki, więc postanowiliśmy za tobą pojechać.- Wyszeptał starszy, patrząc mi głęboko w oczy. Jednak szybko odwrócił wzrok, widocznie nie wytrzymał mojego przytłaczającego wzroku.
-No dobra. Po pierwsze nie mam żadnego faceta.- Na ich twarzach ukazało się rozczarowanie. -Po drugie, ten koleś był mężem dziewczyny, która mi się podoba. I po trzecie już nigdy tam nie pojadę.- Odparłem stanowczo. Nie mogłem nawet na nich patrzeć. Ich zatroskane buzie, powodowały, że czułem się jak ktoś kto ma pecha w miłości. Gwałtownie wstałem z miejsca.
-Wybaczcie, ale miałem już dziś za dużo wrażeń, idę się z tym przespać.- Kłamałem. Nie dam rady zasnąć, gdy jestem w takim stanie, ale wolałem być teraz sam.
Wyruszyłem do pokoju. Nikogo nie było w środku. Wszędzie było ciemno, idealna atmosfera do użalania się nad sobą. Chwyciłem za słuchawki leżące na biurku, nałożyłem je na uszy, potem podłączyłem je do odtwarzacza. Opadłem na łózko wsłuchując się w piosenkę, która idealnie do mnie teraz pasowała.



Kiedy nadchodzi noc, bez wątpienia
Przychodzi do mnie to uczucie
Z jakiegoś powodu czuję się urażony*


Czemu nie słuchałem siebie od początku? Gdybym tylko nie robił sobie nadziei, nigdy by do tego nie doszło. Dlaczego za wszelką cenę tak bardzo jej chciałem? Mam przecież wszystko co każdy by chciał… Mam zdrowie, jestem sławny, mam przyjaciół, rodzinę… Powinno mi to wystarczyć. Coś ty ze mną zrobiła?


Jestem teraz sentymentalny
Tylko patrzę w sufit
Nawet jeśli rysuję po pustej przestrzeni, to nieważne
Jestem trochę sentymentalny
Dzisiaj mój mały pokój wydaje się być taki duży
Zbyt duży, żeby leżeć samemu.*


Lee Ho Jung, wiesz ile bym dał byś z nim nie była. Ale co to da? Zapewne go kochasz… Jednak dawałaś się mi omotać. Nie rozumiem tego, czemu tyle razy mnie nie odepchnęłaś, nie ostrzegłaś? Czemu? Zrobiłaś to po to bym cierpiał? Bawiło cię to? Na pewno, byłem tylko twoją zwykłą zabawką, którą po czasie wyrzucisz, co nie? Zresztą to i tak koniec.


Nikogo przy mnie nie ma
Jestem zdołowany
Ale chcę się unieść tak wysoko, jak wysoko jest kosmos
Kto pozna moje serce?
Chcę umrzeć…*


Muszę się ogarnąć. Co ja jakiś nastolatek? Trzeba zacząć iść do przodu, powinieneś o tym zapomnieć. Dla fanów, dla zespołu, dla twojej rodziny i dla jej dobra… Czemu nadal się na nią nie wściekam? Czemu mam żal do siebie? To wszystko jest bez sensu…
Odłożyłem słuchawki. Następnie sięgnąłem po mój notes i ołówek. Leżał na małej komodzie obok mojego łóżka. Musiałem przelać moje uczucia na papier. Gdy próbowałem coś napisać wyleciała mi jakaś zapisana kartka. Podniosłem ją i przeczytałem co na niej jest:




Z pomocą mojej starej gitary
Wyznam wszystko, czego nie mogłem powiedzieć
Wszystko to, co do tej pory przełykałem
Po prostu posłuchaj, zaśpiewam dla ciebie

Tak bardzo cię kocham, ale nie mówię ci tego
To niezręczne, moja duma mi na to nie powala
Zbiorę odwagę i dzisiaj ci powiem
Ale po prostu posłuchaj za mocno się nad tym nie zastanawiając, zaśpiewam dla ciebie…**


Był to tekst, który zacząłem pisać po drugim spotkaniu z Ho. Ale ze mnie idiota. Zirytowany zgniotłem kartkę w kulkę i rzuciłem w stronę kosza. Czy trafiłem? Nie wiem było zbyt ciemno bym mógł to zauważyć.
Opadłem z powrotem na łóżko. Straciłem chęć na pisanie. Znów patrzyłem się na sufit. Był tak pusty jak ja. Ile tak jeszcze będę narzekać? Mam nadzieję, że nie długo… Koncert się zbliża, nie mogę zawieść nikogo, już i tak nie raz powoduje problemy. A w takim stanie nie wróży to nic dobrego… Gdzie jest ten stary Park Chanyeol? Gdzie podział się chłopak, który zawsze był uśmiechnięty? Co ty ze mną zrobiłaś?! Napraw mnie chociaż! Za nim doszczętnie się zniszczę.
Z moich oczu wypłynęły łzy. Zastygłem tak, do momentu, gdy nie usłyszałem dźwięku klamki. Błyskawicznie schowałem się pod kołdrę, udając, że śpię, ale mając też widok na to kto wchodzi. Był to Baekhyun. Po cichu wszedł do środka. Podszedł do szafki, by wyjąć bluzę i zniknął za zamykającymi się drzwiami. Najwidoczniej myślał, że odpłynąłem do krainy snów. To dobrze, bynajmniej ominąłem nieprzyjemną dla mnie rozmowę.
Ułożyłem się wygodnie. Tym razem okryłem się kołdrą i spojrzałem na niedawno polubione miejsce. Sufit. Jednak przez zmęczenia nie potrwało to długo. Ociężałe powieki, zaczęły opadać w dół. Coraz bardziej traciłem obraz tego co miałem przed oczami. Zasnąłem.

Zacząłem się zapadać,
Tracę grunt pod tobą,
Nie ma już ciebie,
Jest tylko pustka,
Zapełnia mnie,
Pochłania,
Nie mogę przed nią uciec,
Staram się,
Jednak to za mało,
Dopada mnie
I pożera w całości…

Przebudziłem się z koszmaru. Zerknąłem na telefon, w celu sprawdzenia godziny. Światło wyświetlacza poraziło moje oczy. Po paru sekundach szybko się dostosowałem. Zegar pokazał mi 1 w nocy. Zawiedziony położyłem się z powrotem spać z nadzieją, że nie będę miał już koszmarów.  



*Jest to piosenka WINNER- Sentimental
** Jest to początek piosenki od Exo- Sing for you

tumblr_inline_nzxx5oWLZt1tab8ic_500.gif

niedziela, 27 marca 2016

Przeznaczenie z kawiarni! Rozdział 1

Witam z nowym rozdziałem! Mam nadzieje, że tym oto opowiadaniem zyskam nowych czytelników!!! A teraz takie bardzo ważne pytanko, od którego zależy czy jestem przewidywalna XD Jak myślicie kto do kogo coś poczuje? Liczę na każde odpowiedzi! Jest to dla mnie bardzo ważne, a najlepiej w tym może mi pomóc każdy czytelnik!!! Miłego czytania!!! :D



Minęło trochę dni. Ha Ga In szykowała się do swojej niedawno zdobytej pracy. Była bardzo szczęśliwa, bo ostatnio dała rade się tam zaaklimatyzować. Bardzo dobrze za kumplowała się Kim Mi Hyung. Niby znały się ledwie dwa dni, ale już były jak najlepsze przyjaciółki. To wszystko, dlatego, że Mi jest bardzo przyjazną i wesołą osobą, nie da się jej nie lubić.
-Dobra mamo to ja lecę!- Zawołała wybiegając z mieszkania. Strasznie spieszyło jej się na autobus, który miała za 10 minut.


******


Dla czarnowłosej Kim Mi dzień zapowiadał się tak jak zawsze. Siedziała już w kawiarni, czekając na jej nową znajomą oraz na klientów. Pustka ogarniała całą kawiarnie. Jednak nagle ktoś zawitał. Szybko poprawiła swój mundurek i podeszła do klienta. Z firmowym uśmiechem zapytała o zamówienie. Następnie podeszła do barku i przekazała kartkę młodemu, brązowowłosemu bariście.
-Mamy klienta? Dość wcześnie.- Zamruczał chłopak, uśmiechając się do kelnerki.
-Wiem,  a ona już jest?- Odwzajemniła uśmiech.
-Tak, idź się z nią przywitaj. Dobrze wiem, jak tego chcesz. Jak będzie nowy klient to cię zawołam.- Brunet puścił w jej stronę oczko. Czarnowłosa się tylko delikatnie zaśmiała i znikła za zapleczem.


********
-Hej, zatrzymajmy się tutaj!- Zawołał podekscytowany  brunet z blond farbowanymi włosami na czubku głowy, który zerkał za okno samochodu.
-Po co? We don’t have much time! ( Nie mamy zbyt dużo czasu.)- Odparł szatyn, zerkający co jakiś czas na zegarek.
-Ale ja chce do tej kawiarni!- Jęczał młodszy, robiąc przy tym wymuszony, smutny wyraz twarzy.
-Możemy na chwilę zrobić sobie przerwę. Nic nam się nie stanie.- Powiedział bardzo spokojnym i opanowanym głosem chłopak o kruczoczarnym kolorze włosów.
-Yeeey!- Okrzyknął radośnie Tajlandczyk, po czym czekał, aż kierowca zaparkuje.
-Naprawdę musimy?- Zapytał drugi czarnowłosy, który dzisiejszego dnia miał wyjątkowo zepsuty humor.
-Tak!- Krzyknął rozradowany dzieciak, który jako pierwszy wypruł z auta. Po nim wyszła cała reszta chłopaków. Była ich dokładnie siódemka. Gdy wysiadali musieli błyskawicznie nałożyć na głowy czapki. Czerwonowłosy ubrał także czarną maskę na usta.
Gotowi poszli do środka niedużego budynku. Zasiedli na dwóch skórzanych sofach, dzięki czemu cała ekipa się zmieściła. Największa maruda usiadła pod ścianą, obok niego zasiadł chłopak używający co chwilę angielskich słówek i lider. Na drugiej sofie przy ścianie usiadł maknae, obok rozradowany Tajlandczyk i brunet w czarnym kapeluszu. Na szarym końcu wepchnął się jeszcze czerwono włosy chłopak, który nie był zbytnio obecny. Trzech z nich dorwało jako pierwsi menu. Nie starczyło ich dla wszystkich, dlatego reszta starała się zaglądać do nich. Jednak nim spostrzegli obok ich stolika stała już kelnerka o czarnych, krótkich włosach.
-Co panowie zamawiają?- Było to dla nich zbyt wczesne pytanie, dlatego lider grupy chciał poprosić o danie im chwili, ale ktoś go uprzedził.
-Nie zauważyłaś, że dopiero tu weszliśmy? Jest nas za dużo by w minutę wybrać coś dla siebie. Radziłbym byś wróciła tu za jakiś czas.- Zirytowany ciemno włosy chłopak odpowiedział dziewczynie w bardzo agresywny sposób. Speszył ją strasznie i na dodatek bardzo uraził. Bez żadnej odpowiedzi uciekła w stronę zaplecza.
-Junior co ty sobie myślisz?- Warknął w jego stronę lider.
-Jaki problem? Po prostu dzięki mnie nie będzie powtarzać już tego błędu.- Wymamrotał nadąsany.
-To było niemiłe.- Chłopak kontynuował swoje kazanie względem kolegi.
-Właśnie, Jb ma rację.- Dopowiedział siwowłosy.
-To, że tobie coś nie wyszło nie oznacza, że masz wytykać innym błędy.- Dodał brunet z wielkim kapeluszem na głowie.
-Dajcie mi spokój.- Obrażony odwrócił się w stronę ściany ignorując resztę.
-Nie zachowuje się tak. Like princess. (Jak księżniczka.)- Musiał dodać swoje grosze chińczyk.


**********


-Ga In! Obsłużysz za mnie stolik numer trzy?- Do szatynki podbiegła ciemnowłosa z błagalnym wzrokiem.
-Czemu? Czyżby czymś cię urazili?- Podniosła prawą brew, w podejrzliwy sposób. Po czym podeszła do drzwi i zerknęła przez szparę, by zobaczyć grupę chłopaków, którzy siedzieli przy stole numer trzy.
-Nie skądże, tylko…- Zamilkła na chwilę, rozmyślając jaką wymówkę wymyślić. -Jest ich za dużo i się wstydzę.- Jej współpracowniczka tego nie połknęła, bardzo dobrze ją już znała, nawet jeśli były to tylko dwa dni. Wiedziała doskonale, że mała Mi była strasznie towarzyska przez co duża liczba chłopaków przychodziła tu dla niej. Niemożliwe, więc było by się wstydziła jakiejś tam gromadki płci przeciwnej.
-Czyli jednak cię ktoś uraził.- Westchnęła, po czym gwałtownie ruszyła w stronę grupy szympansów.
-O dobrze, że jest kelnerka, bo już mamy zamówienie.- Zaczął wesoło kapelusznik.
-Tak, słucham?- Odpowiedziała Ga In z sztucznym uśmiechem, ponieważ w głębi duszy chciała im wszystkim powyrywać flaki. Nie lubiła, gdy ktoś obrażał jej niedawno poznaną przyjaciółkę. Tym bardziej, że była ona niegroźnym stworzeniem, które kuliło ogon za każdym razem jak się czegoś wystraszyło. Czuła się jak jej ochroniarz.
-No to 2 razy ciepłe kakao, 2 razy po shake’u truskawkowym, jeden shake karmelowy, wodę mineralną i jedna ciemna kawa bez cukru.- Kontynuował chłopak w czarnym kapeluszu.
-I może jeszcze frytki do tego?- Warknęła ironicznie nadal się uśmiechając.
-A macie?!- Zapytał podekscytowany Tajlandczyk.
-Nie.- Powiedziała stanowczo, tracąc przy tym firmowy uśmieszek. Grupa młodzieńców spojrzała na nią trochę zdziwiona. Nie pasowało im jej zachowanie.
-Ej no…- Wymamrotał spod nosa, zawiedziony brunet. -Wcześniejsza kelnerka była milsza. Wszystko przez ciebie Junior.- Jęknął, po czym położył głowę na stół.
-That’s right! (To prawda!)- Przytaknął mu chińczyk.
-Co proszę? W czym niby przeszkadza wam moje zachowanie?- Na jej twarzy znowu uniosły się kąciki ust.
-Ech, nie słuchaj ich.- Odrzekł lider całego zgromadzenia.
-Wolę jednak wysłuchać ich zdania. Tym bardziej, że ja nie mam dobrego o was.
-Czemu?- W ich myślach bali się, że dziewczyna, która ich obsługuje poznała ich i jest jakąś anty fanką zespołu.
-Uraziliście małą Mi. Tego wam nie daruję. Teraz jednak wybaczcie, ponieważ pójdę zanieść wasze zamówienie, by jak najszybciej je zrealizować. Nie chce was tu dłużej widzieć.- Dokończyła nadal z rozpromienionym wyrazem twarzy. Uwielbiała go używać, kiedy mówiła do kogoś w wredny sposób. Czuła, że ma wtedy nad kimś przewagę.
-Czekaj, nie chcieliśmy jej urazić.- Za rękaw jej koszuli chwycił czarnowłosy siedzący na samym brzegu.
-Teraz to mówisz? Mogliście pomyśleć zanim cokolwiek powiedzieliście.- Warknęła, wyrywając przy tym rękaw z jego uścisku.
-Calm down girl (Spokojnie dziewczyno.). To wina tego typka, nie wkurzaj się na Jae.- Szatyn wskazał na siedzącego obok niego pod ścianą Juniora.
-Nie obchodzi mnie którego to wina. Chce wam uświadomić, że dopóki nie on nie przeprosi Mi to nie jesteście tu mile widziani.- Dodała, po czym uciekła z ich zasięgu wzroku. Zrobiła na nich niezłe wrażenie. Myśleli, że większość dziewczyn jest przesłodka, nie spodziewali się takiej wybuchowej laski. Wszyscy byli bardzo zdziwieni w myślach, jedynie po czerwonowłosym było widać szeroki uśmiech na twarzy.
-Co się szczerzysz? Wiesz, że to tyczy się wszystkich? Już nigdy nie będę mógł tu przyjść!- Jęknął oburzony brunet o blond pasemkach.
-No i co z tego. Jakoś rozbawiła mnie ta sytuacja.- Mruknął najstarszy, który z niewiadomych powodów był szczęśliwy.
-Jesteś dziwny hyung.- Burknął szaro-włosy maknae.
-Dziwny? Może.- Odparł nieporuszony tym faktem.


*********


Nie mieli później kontaktu z oburzoną kelnerką, ale także nie mogli przeprosić tej drugiej, bo także ich nie obsłużyła. Skończyli delektować się piciem bardzo szybko z nadzieją, że przyjdzie, któraś po nich posprzątać, jednak to nie nastąpiło. Zmarnowani zapłacili za swoje zamówienie i powrócili do samochodu.
-Ja chce jeszcze raz tu przyjechać! Było tutaj przepysznie!- Zawołał rozradowany Tajlandczyk.
-Nie ma mowy BamBam. Jeśli nasz obrażony książę nie przeprosi tej dziewczyny, to sam słyszałeś. We can’t do that. ( Nie możemy tego zrobić.)- Opowiedział mu chińczyk.
-Jackson ma racje. Junior, musisz ją przeprosić.- Zajęczał Youngjae, któremu także ta kawiarnia przypadła do gustu.
-Własnie.- Odparła reszta, z czego do ciemnowłosego dotarło tylko piorunujące spojrzenie Jae.
-Nie ma mowy! Poza tym nawet nie wiem jak wygląda.- Słysząc odpowiedź chłopaka, pozostali wybuchli śmiechem.
-Czy ty sobie jaja z nasz robisz?- Zapytał załamany JB.
-Nie. Dajcie mi spokój!- Obrażony założył słuchawki na uszy, po czym obrócił głowę w stronę okna ignorując kumpli.


**************


Na miejscu każdy szybko wbiegł do dormu by móc wreszcie pójść spać po długiej podróży. Ostatni wyszedł Junior. Zauważył, że przed wyjściem stał Jackson, który ewidentnie czekał na bruneta.
-Co się stało?- Spytała już bardziej spokojny ciemnowłosy.
-Musimy pogadać. Dokładnie mam dla ciebie propozycje. Chodzi o to, że chce ci pomóc w przeproszeniu tej młodej i przy okazji wskaże ci, która to.- Oczy Juniora prawie wyskoczyły z oczodołów. Było to spowodowane szokiem. Rzadko chińczyk był poważny, a dodatkowo nie używał angielskich słówek.
-Też to przemyślałem i jest mi teraz głupio. Chcę ją przeprosić. Na pewno mi pomożesz?- Jackson nawet nie odpowiedział tylko energicznie potrząsnął głową, następnie wciągając go do środka budynku.


jb-jr-mark-youngjae-Favim.com-2864021.gif

czwartek, 24 marca 2016

Miłość prosto z przedszkola! Rozdział 10!

Wyzdrowiałem w bardzo szybkim tempie. Dni mijały w ten sam sposób, a wszystko z powodu dużej ilości treningów. Nic dziwnego, ponieważ zbliżał się nasz koncert. Na szczęście w czwartek miałem wolne, dzięki czemu mogłem pojechać do przedszkola. Cały czas pragnąłem czwartku, gdyż nie umiałem przestać myśleć o ostatnich wydarzeniach. Chciałem strasznie zobaczyć się z Ho. Nie mogłem też zapomnieć o tym by powiedzieć, że za tydzień mnie nie będzie. Mam nadzieję że wytrzymam tą długą rozłąkę.
Wstałem pełen wigoru i jak zwykle poszedłem do kuchni. W środku nie było pusto. Przesiadywali tam Sehun i Luhan.
-Siema.- Mruknąłem i ruszyłem do mojego ulubionego miejsca. Lodówki. Wyjąłem jogurt waniliowy. Zamknąłem srebrne drzwiczki i sięgnąłem do szafki obok, z której wyjąłem płatki i miskę.  Przygotowałem swój posiłek. Po czym zabrałem z suszarki łyżkę i planowałem pójść do pokoju gościnnego.
-Chanyeol! Ty masz dziś wolne, co nie?- Zapytał Sehun. Co trochę mnie zdziwiło. Nigdy się nie interesował takimi sprawami.
-Tak, ale mam dziś plany.- Odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-Znowu? Ostatnio w czwartki jesteś cały czas zajęty.- Jęknął młodszy. -Wszyscy mówią, że nie jest to nawet związane z naszą karierą.- Dodał, patrząc na mnie przenikliwym wzrokiem.
-To moja prywatna sprawa.- Burknąłem, pokazując mu przy tym język. Następnie uciekłem pospiesznie do innego pomieszczenia.


#xoxo


-Słyszałeś to Lulu? Coś mi tu śmierdzi… Musimy się dowiedzieć co takiego porabia Chanyeol.- Jasnowłosy skierował się do starszego z oburzeniem na twarzy.
-Daj sobie z tym spokój. Czemu to cię tak interesuje?- Zapytał różowo włosy, zalewając kubek ciepłym mlekiem.
-Bo Suho, Kyungsoo i Baekhyun więdzą. Czemu niby my nie możemy?- Argumentował Sehun.
-A po co ci to? Mnie jakoś życie prywatne innych aż tak nie interesuje.- Wymamrotał spod nosa Luhan. Sprzeciwy te nie podobały się młodszemu.
-Jelonku, czemu ty nie masz takiego samego zdania co ja? A co jeśli Channie coś nabroi?- Starszy spojrzał w oczy młodszego z zirytowanym wyrazem twarzy.
-Jakby tak było to Suho by mu tego zabronił. Daj temu spokój!- Warknął chińczyk, po czym zdenerwowany zachowaniem swojego chłopaka wyszedł z kuchni.
Otworzył delikatnie drzwi od salonu, do którego planował wejść, jednak czyjaś rozmowa go powstrzymała.
-Żyrafo? Dziś znowu tam jedziesz?- Rozpoznał ten głos, był to D.O.
-Tak, przecież zawsze tam jadę w czwartek.- Ten głos także od razu zgadł. Był to wcześniej obgadywany przez jego kochanka brunet. -A co chcesz jechać?- Dodał chichocząc.
-Nie, te dzieci znowu by mnie wykiwały. Poza tym dziś idę do kina. Tak pytałem. Szczerze to nadal nie rozumiem dlaczego tam jeździsz. Jednak wiem, że Suho i Baekhyun znają prawdę.- Luhana zaciekawiła podsłuchiwana pogawędka. Miał nadzieje, że dowie się gdzie i po co jeździ ich kumpel, by później poinformować o tym swoje kochanie. Może po tej informacji da sobie z tym spokój. Miał już jakiś trop. A mianowicie “dzieci”. Zastanawiał się o jakie maluchy im chodzi.
-Nie domyśliłeś się.- Zarechotał raper. -To z jednej strony bardzo dobrze. Pozwolę ci pogłówkować.- Odparł, śmiejąc się dalej.
-Myślisz, że jestem głupi? Że się nie skapnę?- Powiedział szyderczo szatyn. -To chodzi o nią, co nie?- Na słowo “nią” Lu podszedł bliżej do drzwi , by usłyszeć wszystko. Tematy robiły się coraz bardziej pikantniejsze.
-Jak ty to?!- Słychać było jak Chanyeol wstał bardzo gwałtownie, przesuwając przy tym stół.
-Czyli trafiłem? Super! Nie martw się nikomu nie powiem.- Po słowach Kuyngsoo nastała cisza w pokoju. A w myślach Luhana widniała jedna myśl, a mianowicie: “Kim jest ta dziewczyna dla ich Chana? I o co chodzi z tymi dzieciakami?” Po otrząśnięciu Lulu ruszył pospiesznie do kuchni, gdzie nadal powinien być Sehun. I miał racje, on wciąż tam był.
-Mam dzisiaj dla nas plany!- Zawołał różowo włosy do maknae. Ten zdziwiony spojrzał na niego.
-Jakie?- Po tym pytaniu chińczyk zbliżył się do niego.
-Będziemy śledzić Chanyeola.- Wyszeptał przez co młodszy otworzył szeroko usta.
-Jak to? Przecież cię jego życie prywatne nie interesuje.- Dodał zszokowany Koreańczyk.
-Teraz mnie interesuje.- Odpowiedział z iskrami ciekawości w oczach.
-Och ty to jesteś zmienny jak kobiety.- Burknął Oh, kładąc dłoń na czoło. Jednak na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek. -Co nie zmienia faktu, że to w tobie lubię.- Wymruczał, a na twarzy drugiego pojawiły się czerwone plamy.
-Przestań!- Luluś uderzył go bezboleśnie w ramię, zakrywając przy tym twarz. -Ja wcale nie jestem taki jak one! Jestem na kobietę za męski.- Warknął trochę zirytowany.   
-Już spokojnie. Ja wiem jak męski jesteś.- Młody przytulił Lu od tyłu. -To co rozpoczynamy nasz plan?- Porozumiewawczo kiwnęli do siebie głową, wychodząc z kuchni.


#xoxo


Przesiadywałem przez większość czasu w pokoju nagrań. Starałem się coś stworzyć. Po dłuższym czasie wymyśliłem piosenkę. Gdy przeczytałem ją za drugim razem strasznie mi się spodobała. Pasowała do stylu exo.
Po wyczerpaniu mojej weny, postanowiłem przyszykować się do wyjścia.


#xoxo


-Ej, wyszedł z pokoju nagrań.- Szepnął różowo włosy do młodszego, który stał za nim. Obserwowali cały czas ukradkiem, co porabia ich kolega.
Kiedy ujrzeli, jak ten ubiera się do wyjścia, następnie wychodząc, zrobili to samo.
Widzieli, jak Chan wchodzi do samochodu, by gdzieś pojechać. Starszy i młodszy ruszyli do drugiego pojazdu. Chanyeol nawet nie zauważył ich gdy wsiadali. Możliwe, że był za bardzo podekscytowany spotkaniem z Ho. Brunet odpalił silnik i wyjechał. Oni niezauważalnie podążyli za nim.
-Jesteś pewny, że on nas nie zauważy?- Spytał Lulu swojego chłopaka, który siedział za kierownicą.
-Jelonku nie przejmuj się, on jest zbyt tępy.- Zachichotał Sehun.


Bardzo szybko znaleźli się na miejscu. Zdziwiło ich, że zaparkował niedaleko przedszkola. Czekali nie ubłagalnie, aż ten wyjdzie z swojej maszyny. Jednak nie zrobił tego szybko gdyż widać było, że na coś czeka. Nie zauważyli niczego ciekawego w otoczeniu oprócz wychodzącego tłumu rodziców z swoimi maluchami. Gdy tłumy się rozeszły z czarnego wozu wysiadł raper. Ich wzrok spoczął na nim, Na ich nieszczęście chłopak błyskawicznie zniknął za drzwiami małego budynku.
-I co teraz?- Zapytał, bardzo przeżywając to co się działo różowo włosy.
-Czekamy.- Mruknął Oh, będący ostoją spokoju.


#xoxo


Byłem już w środku. Od razu podbiegła do mnie rozpromieniona Soo Hee. Przytuliłem ją na powitanie, po czym rozejrzałem się za Jinem. Zobaczyłem go dopiero, jak przebiegł obok mnie.
-Tata!- Zawołał radośnie maluszek, podbiegając, do czarnowłosego mężczyzny, który możliwe, że był w moim wieku. Po jakimś czasie przyswoiłem sobie jak nazwał go chłopczyk. Poczułem mocny ból w klatce piersiowej i poczucie pustki. To był ojciec Jina, czyli nie mógł być nikim innym jak mężem lub chłopakiem Jung. Nie chciałem przyjąć tego do wiadomości. To nie mogła być prawda. Chciałem stamtąd uciec, dlatego pospiesznie wyszedłem. Czułem się głupio, bo nie przywitałem młodego, ale emocje dały za wygraną.
-Hyung!- Odwracam się, a moim oczom ukazuje się maluszek biegnący w moją stronę.
-Siema młody!- starałem się udać zadowolenie. Przychodziło mi to z łatwością, gdyż nie chciałem zawieść dzieciaka. Maluch przytulił się do moich nóg, jak to robił zazwyczaj. Moje oczy natomiast skupiły się na zdziwionej twarzy obcego mi chłopaka.
-Widać, że znacie się z Jinem. Mogę się spytać skąd?- Wiedziałem, że te pytanie padnie. Czy nie mógł mu wystarczyć fakt, że mały zna Soo Hee?
-Chan hyung jest kochankiem mamy Ho!- Wołał radośnie przyklejony do mnie chłopiec. Ja zbladłem i szykowałem się na śmierć. Zaś jego tatę otaczała aura zdenerwowania, czego nie pokazał na twarzy.
-Ach! Te dzieci bardzo zabawne rzeczy wymyślają w tych czasach.- Zaśmiałem się, nerwowo drapiąc się po głowie. Próbowałem się uspokoić, jednak nie było to łatwe.
-Skąd taki wniosek JiJi?- Pyta mężczyzna młodszego.
-Nie zauważyłeś?- Odpierał dzieciak z zdziwieniem.- Mamusia zawsze spędza te czwartki z hyungiem! Oni są jak ja i Soo Hee.- Mówiąc to chwycił rączkę małej i przyciągnął ją do siebie. Robiła się coraz to bardziej niezręczna sytuacja.
-Doprawdy?- Pyta już retorycznie. Podszedł do mnie bliżej. - Radzę ci się przestać dostawiać się do niej. Bo jak jeszcze raz o tobie usłyszę to..- Dodał z bardzo wrednym uśmiechem, jednak nie dokończył przemowy, bo Jin kopnął go prosto w piszczel.
-Nie wolno ci tak mówić do hyunga!- Wykrzyknął chłopczyk.
-Dobra niech ci będzie. Wracamy do domu!- Warknął, po czym chwycił z dłoń Jina i ruszył w tę samą stronę, którą chodziła Ho z malcem do domu.
-Dobra mała to co, jedziemy do domu?- Zapytałem na co przytaknęła z bananem na twarzy. Miałem nadzieje, że podczas drogi powrotnej się uspokoję.


#xoxo


Sehun i Lulu spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Nie widzieli dokładnie sytuacji, ani też nic nie usłyszeli, jednak mogli wszystko złączyć w całość.
-Chanyeol jest gejem!-  Zawołali radośnie, będąc tego w stu procentach pewni.
-Tobie też to wyglądało jak kłótnia kochanków?- Zapytał niepewnie młodszy.
-Zdecydowanie!- Odpowiedział stanowczo Luhan. Miał trochę wątpliwości przez rozmowę bruneta z Kyungsoo, ale zawsze mógł źle to odebrać lub usłyszeć.
-To jedziemy do domu? Bo wiemy, że teraz jedzie do kuzynki.- Zaproponował Sehun. Nie chcieli śledzić go dalej, bo Soo Hee znali,  a wszystko dlatego, że raper strasznie się nią chwalił i zdjęciami z nią.

-Tak.- Przytaknął starszy, po czym pojechali w stronę dormu.