Mineło trochę dni, w pokoju przebywałem sam. Byun nadal nocował u Chena i Laya. Nie interesowało mnie to w ogóle, a na pewno nie teraz. Wiedziałem co będzie się działo jutro. Zastanawiałem się też czy Kyungsoo będzie miał czas by znowu ze mną tam pojechać. Ostatnio ma coraz mniej czasu wolnego przez pewną dramę, w której zaczął grać. W dodatku za trzy tygodnie zbliża się nam występ. Założę się, że następny tydzień będzie pełen treningów. Wcale mnie to nie motywowało do radości. W dodatku muszę pamiętać, by powiedzieć Ho, że nie będzie mnie za trzy tygodnie, przecież sam podsunąłem jej tą obietnicę.
Myśli nie dawały mi spokoju, więc wstałem z łóżka, na dobitek w bardzo złym humorze. A to wszystko, dlatego że Suho nie chciał mi oddać gazety. Męczyłem go codziennie, ale ten nie ustępował. W końcu wczoraj się poddałem. Nie miałbym już czasu na przeczytanie tego i odechciało mi się. Dlaczego? Bo jutro nadchodzi czwartek. Mam nadzieję, że do tego czasu się ogarnę, nie chcę się przypadkiem na niej wyżyć lub wygłupić. Z tą myślą wyszedłem do kuchni.
Po drodze do wyznaczonego celu natknąłem się na Suho.
-Chanyeol musimy pogadać.- Rozpoczął poważnym tonem. O co mu znowu chodzi? Poszliśmy znowu do jego pokoju. Tam usiedliśmy na jego łóżku.
-Co się stało?- Zapytałem. Dzień zapowiadał się źle. Wątpię by humor do jutra mi się poprawił.
-Wiesz dobrze. Czemu dalej nie jesteś pogodzony z Baekhyunem?- Miał kamienną twarz.
-Proszę cię tylko nie to… To nie takie łatwe.- Lider położył mi dłoń na ramieniu.
-Rozumiem… Powiesz mi o co dokładnie poszło? A raczej powiedz mi jak poznałeś tą dziewczynę, która tak namieszała.
-Ona nie namieszała… Baek po prostu wyzwał ją. Jednak zrobił to bezpodstawnie. Nawet nie zna dobrze jej historii!.- Warknąłem.
-Czekaj, zacznij od początku, jak ją poznałeś?- Szatyn zgubił się w tym co usłyszał. Ja natomiast stwierdziłem, ze powiem mu całą prawdę.
-W przedszkolu przy odbieraniu córeczki mojej kuzynki.
-Kiedy niby byłeś w przedszkolu?- Przybrał wyraz zdziwienia.
-Dawno już pare tygodni temu w czwartek.
-Czemu nic nie wiedziałem? To tam uciekałeś z Bakusiem?
-Em… Chciałem to trzymać w sekrecie przed członkami. Tak, raz nawet poszedłem z D.O.
-Ej to niesprawiedliwe, że oni się o tym dowiedzieli.- Jęknął oburzony Suho.
-Na początku chciałem tylko Byuna w to wciągnąć, ale potem nie mógł raz ze mną jechać, więc poprosiłem D.O.
-Czemu nie jeździsz tam sam? Chyba lepiej byś był tylko ty i ona, nie mam racji?
-No niby tak… Ale… Gdyby nie oni wiele razy popełniłbym dużo gaf przed nią. Dzięki nim nie wyszedłem na idiotę.- Zacząłem drapać się w tył głowy.
-Aaa rozumiem. To dlatego czytałeś ten artykuł.- Szatyn zaśmiał się delikatnie.
-Hyung zapomnijmy o tym magazynie.- Zachichotałem, rozmowa z Suho jednak poprawiła mój humor.
-Okej pod warunkiem, że będę mógł następnym razem jechać z tobą do tego przedszkola.- Po wyrazie twarzy lidera nie było widać, że to był żart.
-Serio? Wiesz, że to jutro? Nie masz żadnych treningów lub spotkań?
-Nie, no to jesteśmy umówieni.- Odparł z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Po co chcesz ze mną tam jechać?- Nie rozumiałem, dlaczego mu na tym zależało. Bałem się, że on coś knuje.
-Chce poznać dziewczynę, która zawróciła ci tak w głowie.
-Ale nic jej nie mów o moich uczuciach do niej!- Zagroziłem mu.
-O nic się nie martw.- Dodał, przy okazji puszczając oczko. To była nasza ostatnia wymiana zdań, potem wyszedłem z pomieszczenia w stronę kuchni. Wchodząc nie zwracałem uwagi na to kto jest w środku. Poszedłem do lodówki i wziąłem butelkę jogurtu. To miało być moje śniadanie, nic innego nie zmieściłbym w moim żołądku.
Odwróciłem się, kierując wzrok na blat kuchenny. Moim oczom ukazał się Baekhyun, przygotowujący sobie jedzenie.
Spojrzał na mnie w tym samym momencie, co ja na niego. Przeszedł mnie dreszcz, musiałem zmienić kierunek patrzenia. Postanowiłem szybko wypić jogurt i wyjść pośpiesznie z tego miejsca.
-Em… Chanyeol.- Zaczął niepewnie blondyn, zatrzymując mnie przed wyjściem.
-Hm?- Odchrząknąłem.
-Chcę pogadać o tym co się stało tydzień temu.- Przybrał smutny wyraz z twarzy. Rzadko widziałem go w takim stanie. W dodatku bardzo tego nie lubiłem. Patrząc tak na niego zacząłem czuć lekkie poczucie winy.
-Tak na prawdę to zrozumiałem, że to co powiedziałem, nie było miłe względem ciebie oraz względem niej. Doszedłem do tego, kiedy przebywałem u Chena i Laya. Prawda jest taka, że wybuchłem wtedy pod wpływem emocji, ponieważ martwiłem się czy przez to nie będziesz miał problemów. Naprawdę mi jest przykro, dlatego chciałem cię przeprosić…- Z jego oczu wypłynęły łzy. Dziwnym sposobem, byłem szczęśliwy, że przeprosił, jednak bolało mnie to, że wtedy ją wyzwał. To tak jakby powinien przeprosić ją, nie mnie. Na szczęście ona nic o tym nie wiedziała, dlatego wystarczyło mi to, że pokazał przy mnie skruchę. Nie wiedziałem co mu odpowiedzieć, więc stałem jak kamień i milczałem. Chłopak to zauważył.
-Nie zdziwię ci się, jeśli mi nie wybaczysz.- Przetarł łzy, po czym wyruszył wraz ze swoim śniadaniem w stronę wyjścia. Chwyciłem go szybko za dłoń, ponieważ nie mogłem pozwolić mu wyjść z myślą, że mu nie przebaczyłem.
-To nie tak, że ci nie wybaczam...Po prostu nie wiedziałem jak to dobrać w slow...argh! Znaczy w słowa.- Język zaplątał mi się. -Chcę żebyś od jutra wrócił do naszego pokoju i pragnę aby nasza przyjaźń trwała tak jak dawniej.- Z oczu starszego wypłynęło jeszcze więcej łez.
-Naprawdę?- Zapytał, wymierzając mnie swoim wzrokiem, w którym pojawiły się ledwo zauważalne iskierki szczęścia.
-Tak! Czy żartowałbym w takiej chwili?
-Nie.- Zachichotał zakrywając usta.
-No właśnie! A teraz już przestań płakać. Bo jeszcze pomyślą, ze się na tobie wyżywałem.- Odwzajemniłem uśmiech.
-Dobra, muszę zjeść to i uciekać na trening!- Krzyknął przerażony zerkając na zegar wiszący nad lodówką.
-Połamania nóg.- Odparłem, gdy on zniknął za drzwiami. Nie pozostało mi nic, poza tworzeniem nowej piosenki dla Exo. Dawno to obiecałem menadżerowi, jednak przez ostatnie wydarzenia nic nie umiałem napisać. Przeczuwałem, że dziś coś wymyślę. Umknąłem z kuchni.
#xoxo
Padłem ze zamęczenia na łoże. Był w tym tylko jeden pozytyw, ukończony początek nowej piosenki. Byłem z siebie dumny. Wreszcie poprawiał mi się humor. To dobry znak. Mam nadzieje, że jutrzejszy dzień będzie jeszcze lepszy. Boję się trochę co może Suho odstawić, bo on jest do wszystkiego zdolny, ale jeżeli go przypilnuje to powinno być dobrze, co nie? Naprawdę bym chciał by tak było…
W pewnym momencie zapadłem w bardzo głęboki sen.
#xoxo
Zbliżała się godzina 15. Rozpocząłem poszukiwania Suho. Jedyne o czym myślałem to by tylko mnie nie wyrolował. Nigdy nic nie wiadomo po naszym liderze. Ma on zazwyczaj więcej obowiązków niż my, nic dziwnego. Przed wyjściem z łazienki opłukałem jeszcze raz twarz. Następnie wychodząc, skierowałem się w stronę pokoju szatyna. Wszedłem do środka nie pukając.
-Suh…- Nie dokończyłem widząc Luhana przytulającego się do Sehuna.
-Channie, to nie tak jak myślisz.- Zaczął speszony i czerwony jak burak Luluś. Odpychając przy tym młodszego.
-Nie nauczyli cię pukać?!- Warknął bardzo zdenerwowany maknae.
-Zapomniałem, że Suho ma współlokatora…- Załamany złapałem się za głowę. -Nie martwcie się, nikomu nie powiem.- Mruknąłem puszczając im oczko. Wyszedłem z pomieszczenia.
-Tak przy okazji większość już wie.- Dodałem otwierając ponownie drzwi do środka, następnie pośpiesznie uciekając. Wznowiłem poszukiwania szatyna. Nie znalazłem go nigdzie w dormie. Zirytowany wykręciłem do niego numer. Nie odbierał moich pięciu połączeń. Na zegarze wybiła 15, zwątpiłem w lidera. Powróciłem do swojego pokoju, w którym zastałem najlepszego kumpla, czyli Bakusia. Przyniósł swoje rzeczy, które miał u Chena i Laya.
-Siema żyrafo.- Przywitał mnie z ciepłym uśmiechem na twarzy.
-Cześć Bakuś, znowu po staremu, co nie?- Odwzajemniłem uśmiech.
-No tak, zaś będę musiał widzieć twoją brzydką twarz.- Zarechotał jasnowłosy.
-Ja natomiast twoją.- Pokazałem mu język, podchodząc przy okazji do szafy z ubraniami. Musiałem się ogarnąć, bo przecież nie pojadę w czarnej koszulce xl i szarych dresach. Ho by mnie wyśmiała, a muszę ją w sobie rozkochać, a nie odtrącić swoim wyglądem. Zdjąłem rzeczy z półki. Wybrałem jasno-błękitną koszulę, na moje szczęście była wyprasowana. Do tego szaro-niebieskiego koloru sweter. Spodnie dobrałem do tego zwykłe dżinsowe zwężane w dół. Nie wiem czemu wziąłem taki komplet na zwykły wypad do przedszkola. Czułem w jakiś sposób, że nie będzie tak jak zawsze. Ale zapewne się myliłem.
-Wiesz, że już od 10 minut jest 15? Już dawno powinieneś chyba być w przedszkolu, jak dobrze pamiętam?- Byun otrząsnął mnie z zamyślenia.
-Nie, ostatnio jak pojechałem z Kyungsoo recepcjonistka powiedziała, że od teraz wypuszczają dzieciaki o 16.- Mruknąłem z zadowoleniem.
-Jedziesz sam?- Kontynuował blondas.
-Miałem jechać z…- Niespodziewanie do pokoju wparował zdyszany Suho.
-Wybacz spóźnienie.- Oddychał bardzo szybko jakby biegł.
-Czemu nie odbierałeś?! Dzwoniłem 5 razy! Mówiłeś, że nie masz planów na dziś. Coś się stało?- Warknąłem, ale szybko opanowałem moje nerwy.
-Wypadł nagły przypadek, zresztą nie ważne.. Jedziemy?- Na jego twarzy pojawił się wielki banan.
-No jasne, tylko pójdę się przebrać.- Nie zmieniło to fakt, iż zastanawiało mnie co porabiał lider.
Gdy byłem gotowy wyruszliśmy do wyjścia.
CDN <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz