niedziela, 20 marca 2016

Miłość prosto z przedszkola! Rozdział 9

Tak, więc nadszedł dzień by dodać nowy rozdział! Jest to już rozdział 9! Szkoda, że mało kto komentuje rozdziały :( Przez to nie wiem czy komuś się podobają :( Mam nadzieje, że przestaniecie się wstydzić i zaczniecie coś pisać! Miłego czytania! 



Przebudził mnie dzwonek do drzwi. Ledwo żywy wstałem i ruszyłem do wyjścia. Stwierdziłem, że jak mam otworzyć drzwi to nie ubiorę na  siebie, ani dresów, ani bluzy. Przecież nie rozchoruje się bardziej jak  będę tylko w spodenkach i koszulce  na ramiączka.
Dotarłem do wyznaczonego celu. Przekręciłem zamek i nacisnąłem na klamkę. Zamurowało mnie, gdy ujrzałem przede mną  Ho, trzymającą w rękach torbę z zakupami. Chyba śnie, co nie? Na pewno mam wysoką temperaturę i zamiast jakiejś ajummy widzę ją.
-Oszalałeś?! Do środka, natychmiast!- Warknęła, stawiając mnie przy okazji na ziemi i wpychając do środka. Zamknęła drzwi za mnie.
-Co ty…- Nawet nie zdążyłem dokończyć mojego pytania.
-Ubierz coś na siebie, a potem pokaż mi gdzie jest twoja kuchnia.- Mówiła z prędkością światła, przez co ledwo za nią nadążałem. Była jak zwykle bardzo energiczna, w porównaniu do niej czułem się jak jakiś zombie. Gdy przyswoiłem co do mnie powiedziała ubrałem moją bluzę z wieszaka, który stał obok.
-No to do kuchni.- Wymamrotałem prowadząc ją przez długi korytarz. Na miejscu byliśmy szybko choć mogło się wydawać inaczej. Jak dżentelmen przepuściłem ją i zaraz po niej znalazłem się w kuchni. Ona bez słowa położyła zakupy na blacie i zerknęła do lodówki.
-Wiedziałam, że wasza lodówka będzie pusta, znaczy ma w sobie dużo jogurtów i butelek wody. Jesteście na diecie?-  Spojrzała na mnie spod byka.
-Eee…- Nie byłem pewny co powiedzieć. - W sensie zależy kto, a jedzenie często zamawiamy.- Burknąłem pierwsze lepsze zdanie, które miałem na języku.
-Mogłam się domyśleć po samotnej grupie studentów, którzy mieszkają w jednym dużym domu.- Wypowiedziane przez nią słowo student, spowodowało u mnie niepewność. Skąd wzięła teorię, że jesteśmy studentami? Ach, tak… Lider na pewno to wymyślił. Cwaniak wcale nie jest taki głupi.
-Suho do ciebie dzwonił?- Te pytanie musiałem zadać nawet jeśli znałem na nie odpowiedź.
-Tak, panikował, że nie dasz sobie rady, a cała reszta nie mogła z tobą zostać. I miał rację.- Westchnęła, przygotowując mi herbatę.
-Z czym?- Nie zrozumiałem w czym ten diabeł wcielony miał rację.
-Że mimo iż jesteś już dorosły to nie potrafisz o siebie zadbać.-  Spojrzała na mnie przenikliwym wzrokiem, po czym mimowolnie kąciki ust się jej uniosły. Spodobał mi się ten widok. To tak jak by była już moją żoną lub dziewczyną, która dba o swojego osłabionego mężczyznę. Nie planując tego uśmiechnąłem się bardzo szeroko, co ją w jakiś sposób speszyło.
-Idź się połóż ja zaraz przyniosę ci tą herbatę i jedzenie.
Posłusznie poszedłem do pokoju. Wchodząc do środka ujrzałem bałagan. Nie zważając za ile ona tu będzie, zacząłem błyskawicznie sprzątać. Jednak nim spojrzałem za siebie, ona już tam była z kubkiem ciepłego trunku.
-Nie mogę już… Ręce mi przy tobie opadają. Nie zrozumiesz jednego zwykłego słowa połóż się?- Pierwszy raz zobaczyłem jej zirytowany wyraz twarzy. Była przy tym taka poważna, że aż mi się głupio zrobiło.
-No, ale był bałagan i chciał…- Znowu nie dała mi skończyć.
-Żadnych ale.-  Odłożyła kubek na moje biurko. Następnie podeszła do mnie bliżej. Stałem obok mojego łóżka, co ona użyła przeciw mnie. Delikatnie popchnęła mnie na nie. Jednak nie wyszło to po jej myśli, gdyż jak idiota chwyciłem w tym samym czasie jej nadgarstek. Opadła wraz ze mną, a dokładnie to na mnie. Niespodziewanie na jej polikach ukazał się rumieniec. Ja za to uśmiechnąłem się szyderczo.
-Widzisz teraz ja mam nad tobą władze.- Zażartowałem. Co jeszcze bardziej powiększyło u niej wypieki. Znowu poczułem chęć pocałowania jej. Szybko zmieniłem zdanie, gdy tylko  uświadomiłem sobie, że mogę ją przy okazji zarazić.
-Lepiej bym cię nie zaraził.- Oznajmiłem odkładając ją obok mnie.
-Właśnie, wypij herbatę póki ciepła.- Wstała szybko na równe nogi. -A potem odpoczywaj!- W mgnieniu oka jej już nie było. Posłusznie napiłem się już letniego napoju. Ułożyłem się wygodnie na łóżku czekając na nią i jedzenie. Trwało to trochę długo. Jednak doczekałem się tego co chciałem. Przyniosła mi kaszkę, taką jak dla dzieci, która parowała ciepłem.
-Jak zjesz zmierzę ci gorączkę.- Powiedziała pod nosem, siadając obok mnie. Trwała długa cisza dopóki nie skończyłem jeść. Najedzony odwróciłem się z wielkim bananem na twarzy.
-Dziękuje.- Twarz jej się rozpromieniła.
-Naprawdę jesteś jak dziecko.- Zachichotała ścierając z lewego kącika ust pozostałości po kaszce. Nie  wytrzymałem, zbyt dużo razy straciłem na to okazję. Chwyciłem dłonią jej twarz i dałem delikatnego całusa w czoło. Zjechałem niżej tak, że nasze oczy były na równi. Spojrzałem w głębię jej źrenic.
-To dobrze, przynajmniej możesz się mną zaopiekować.- Mruknąłem, przez co zrobiła się całą czerwona. Sam poczułem jak na moim policzku ukazuje się delikatny rumieniec.
-Trzeba sprawdzić twoją temperaturę.-  Odskoczyła zmieniając temat. Sięgnęła do kieszeni po małe urządzenie. Po czym wręczyła go mnie. Gdy urządzenie zaczęło dzwonić oddałem je jej.
-Idę zrobić ci okład, bo wynik nie wygląda obiecująco.- Wyszła, a ja starałem się uspokoić. Mam nadzieję, że źle o mnie nie pomyśli. Zrobiłem się wyjątkowo senny. Powieki opadły w dół i nastała ciemność…


#xoxo


Obudziłem się nagle, kiedy odczułem na czole coś mokrego. W momencie, gdy zwracałem wzrok w stronę osoby, która robiła mi okład, miałem nadzieję, że to była ona. Myliłem się. Obok mojego łóżka spoczywał Baekhyun,  nakładający mokry ręczniczek na moją głowę.
-Nie ma już jej?- Wymamrotałem ochrypłym głosem.
-Kogo?- Spytał zdziwiony blondyn.
-Ho.- Szpełnąłem, bojąc się odpowiedzi kumpla.
-Czekaj… Czy ty powiedziałeś Ho? Jak ona się tu znalazła?- W głosie Bakusia było słychać zdenerwowanie.
-Suho po nią zadzwonił bez mojej wiedzy.- Wyjęczałem przy okazji podnosząc się z pozycji leżącej.
-Czy on do reszty zidiociał?! Co jakby wydało się kim jesteś?- Chłopak aż kipiał z nadmiaru wściekłości.
-Spokojnie. Wmówił jej, że jesteśmy grupą samotnych studentów.- Poklepałem starszego po ramieniu.
-Ten to z wszystkiego wybrnie.- Burknął oburzony.
-Tak, mógł mnie chociaż poinformować, że ona przyjdzie.
-To ty nie widziałeś?- Zdziwiło to Byuna.
-Dowiedziałem się dopiero jak otwarłem drzwi.- Chłopak cicho zachichotał.
-Chciałbym zobaczyć twój wyraz twarzy.- Zaczął głośniej się śmiać.
-To wcale nie jest śmieszne!- Uderzyłem go poduszką w twarz.
-Jest. Zawsze jest.- Wyrechotał.
-A kiedy wróciliście?- Ciekawiło mnie kiedy już jej nie było.
-Niedawno zaraz po powrocie zrobiłem ci okład. Dobra idę wziąć prysznic, a ty odpoczywaj.- Wstał i wyszedł. Mi nie pozostało nic innego jak pójść spać.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz