poniedziałek, 25 kwietnia 2016

WAŻNA WIADOMOŚĆ!

Ze względu na to iż tutaj mam małą ilość czytelników i mało osób się udziela przenoszę się na wattpada, gdzie już od pewnego czasu dodaje moje opowiadania i mam zamiar tam kontynuować udostępnianie nowych opowiadań i rozdziałów! Nie znaczy to, że porzucam bloga na zawsze, jednak bęę tutaj rzadziej dodwać co kolwiek na brak odzewu z waszej strony :) Dziękuje za uwagę i zapraszam do siebie na wattpada 

> https://www.wattpad.com/user/EwelinaBieniek

Znajdziecie na wattapdzie wyszystkie znajdujące się tutaj opowiadania oraz nowe opowiadanie o bts, które jst w trakcie dodawania ;) Serdecznie zapraszam :) 

piątek, 22 kwietnia 2016

Miłość prosto z przedszkola! Rozdział 14!

Stałem właśnie przed domem rodziny Lee. Byłem strasznie zestresowany. Nie dość, że bałem się, że spotka mnie jakiś fan to na dodatek nie wiedziałem co powiedzieć, gdy ujrzę Jung. Nie miałem już innego wyjścia. Jej siostra strasznie nalegała. Nie potrafiłem być dla niej niemiły.
-Wejdź.- Odparła zaraz po tym jak weszła do środka mieszkania. Gdy już byłem w drzwiach przed sobą zobaczyłem czarnowłosą piękność. Byłem w chwilowym szoku, tak samo jak ona. Zauważyłem to po upuszczonej przez nią ścierce, którą z prędkością światła podniosła.
-Co ty tutaj robisz?!- Warknęła, rzucając mnie wcześniej wymienioną szmatką.
-Em... Twoja siostra mnie tutaj zaprosiła. Nie mogłem odmówić tym bardziej, że chciałem z tobą pogadać.- Zacząłem się tłumaczyć, a wzrokiem powędrowałem po zdziwionej minie Na Young. Ściągnąłem skrawek materiału z twarzy i skierowałem go w stronę Ho. -Możemy pogadać na osobności?- W tym momencie poczułem jak ściska mnie w żołądku ze strachu, że zaraz mi odmówi i walnie mnie w twarz. Widać było po niej, że jest wściekła.
-No dobra, będę na tyle dobra i cię wysłucham. Idę z nim do  mnie.- Siostra Jung nie orientowała się w całej sytuacji. Natomiast ciemnowłosa wskazała mi schody i weszliśmy na górę, gdzie otworzyła mi pierwsze drzwi po lewej. Wszedłem do środka trochę speszony i przerażony. Atmosfera była napięta, co wcale nie sprzyjało żadnym dobrym wynikom.
-Przechodź do sedna!- Burknęła, siadając na swoim łóżku. Ja stałem jak ten kołek i próbowałem w głowie ułożyć wszystko w słowa.
-Chciałem na początku przeprosić cię za moje kłamstwa. Za to, że nigdy nie mówiłem ci kim naprawdę jestem. Schrzaniłem w tej sprawie, ale jeśli chodzi o tą dziewczynę wtedy…- Ona już otworzyła buzię i chciała coś wtrącić, jednak jej na to nie pozwoliłem. -Daj mi dokończyć.. Ta dziewczyna mnie nie obchodzi i ledwo ją znam, była tylko moją makijażystką i ubzdurała sobie bóg wie co, bo byłem dla niej miły.- Złapałem się w tym momencie za czoło, pokazując przy tym irytację i zażenowanie. -W dodatku wtedy, jak wybiegłaś z tego miejsca. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje, chciałem płakać i bolało mnie serce. Za nim odważyłem się z tobą spotkać wiele razy myślałem by się poddać, sądziłem, że będzie lepiej jak o wszystkim zapomnę. Dobrze, że tak nie zrobiłem. Czuje się lepiej, gdy mogę to wszystko z siebie wyrzucić. Powiem jeszcze tylko jedno, już raz ci to powiedziałem i zrobię to ostatni raz… Zakochałem się w tobie od pierwszego naszego spotkania, kocham cię nadal i nie wiem czy kiedykolwiek cię zapomnę. Przyszedłem tutaj tylko z zamiarem przeproszenia cię, choć wiem, że proszę o zbyt wiele.- Obróciłem się na pięcie w stronę drzwi, zatrzymał mnie jednak jej głos.
-Czy ty aby na pewno prawda?- Jej głos drżał tak, jakby zaraz miała mi tu zacząć płakać.
-Tak.- Stałem nadal do niej plecami. Do moich oczu także napływały łzy.
-Dlaczego wtedy nic nie zrobiłeś jak uciekłam?- Usłyszałem jak zaczęła szlochać.
-Nie wiedziałem co wtedy zrobić, w dodatku myślałem, że masz faceta.- Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
-Kogo niby?- Wciąż nie patrzyłem w jej stronę.
-Gongchana.- Wymamrotałem i usłyszałem jak ona próbuje się zacząć śmiać.
-Nigdy z nim nie byłam! Jest dla mnie jak brat. Chanyeol spójrz na mnie.- Wzdrygnąłem się słysząc jak wymawia moje imię. Zrobiłem to, o co mnie prosiła. Podeszła do mnie i dotknęła swoimi delikatnymi dłońmi mojego policzka. Kciukiem przetarła mi łzę. -Nie płacz, przecież już jest dobrze.- Wyszeptała swoim niebiańskim głosem.
-Pod warunkiem, że ty też przestaniesz.- Uchwyciłem jej podbródek prawą dłonią. A na lewej podwinąłem rękaw i przetarłem jej buzię.
-Ale musisz coś zrobić.- Mruknęła, a na jej twarzyczce pojawiły się czerwone rumieńce.
-Dla ciebie wszystko księżniczko.- Odpowiedziałem ciesząc się na ten widok.
-Pocałuj mnie.- Skamieniałem na chwilę. Dlaczego musiała to powiedzieć. Przez jej usta brzmiało to tak seksownie, że nie potrafiłem się powstrzymać i rzuciłem się porywczo na jej usta. Nasz pocałunek był namiętny oraz pełen emocji. Chwyciłem ją za biodra i przybliżyłem do siebie. Nie odpychała mnie. Nawet zawiesiła swoje ręce wokół mojej szyi.
-Kocham cię Lee Ho Jung.- Wybełkotałem zdyszany zaraz po tym jak na chwilę się od niej oderwałem, a następnie wróciłem do pocałunku. Tym razem nasze języki splotły się w jedność.
-Ja ciebie też.- Odpowiedziała w momencie drugiej chwilowej przerwy. Potem konturowaliśmy całą resztę na łóżku. Ja siedziałem na pościeli, a ona okrakiem na mnie. Myślałem, że śnię. To było coś czego sobie nie mogłem wyobrazić. Minęło trochę czasu, gdy nagle ktoś nam przeszkodził. Blond włosa kobieta weszła bez pukania do pokoju i zatrzymała się patrząc na nas z wielkim bananem na twarzy.
-Wybaczcie, że wam przeszkadzam w romansowaniu, ale zrobiłam kawę twojemu chłopakowi.- Zachichotała starsza, a na twarzy ciemnowłosej pojawił się ogromny burak. Pospiesznie wstała ze mnie i spojrzała morderczo w stronę swojej siostry.
-Kto powiedział, że jesteśmy parą.- Jęknęła zakrywając przy tym swoją twarz.
-Zaraz nią będziemy.- Odrzekłem, na co Ho spojrzała na mnie nie dowierzając.
- Lee Ho Jung, czy zostaniesz moją dziewczyną?- Uklękłam i udałem, że otwieram niewidzialne pudełko z pierścionkiem. Na ten widok zrobiła się jeszcze bardziej czerwona, a jej oczy szybko się zaszkliły.
-Oczywiście!- Wykrzyknęła, rzucając mi się w ramiona. Do naszego uścisku przyłączył się Jin, który niedawno wszedł do środka pomieszczenia.
-Hyung ja też tak poproszę Soo Hee, o  to by była moją żoną!- Zawołał radośnie malec, na co wszyscy zareagowaliśmy śmiechem.
-No dobra chodźcie na dół.- Prychnęła  Na Young, wychodząc z pokoju. Zrobiliśmy to samo. Cały czas czułem motyle w brzuchu i nie mogłem powstrzymać się od szerokiego uśmiechu. Wiele razy wypominała mi to Ho czemu cały czas się szczerze. Nadal nie wierzę w to co się dziś stało. Czemu musieliśmy aż tyle przejść? Najważniejsze, że teraz jesteśmy razem. I tak chyba pozostanie. Nie obchodzi mnie czy wytwórnia nie pozwoli na ten związek. Za dużo się namęczyłem, by wreszcie mogliśmy być razem. Teraz już nic nas nie rozłączy. Nic…

#xoxo

Minęło parę miesięcy. Szykowałem się od tygodnia na nasz występ w pewnym programie. Byłem szczęśliwy na wiadomość, iż mogę zaprezentować cover pewnej piosenki. To nie znaczy, że się w ogóle nie stresowałem, po prostu miałem w sobie więcej pozytywnej energii.
-Chanyeol dasz dziś radę?- Zapytał mnie lider, klepiąc po plecach.- Ja zerknąłem na niego i uśmiechnąłem się szeroko.
-Na pewno!- Zawołałem radośnie. Ruszyłem do pokoju, by się przebrać przed wyjazdem.
W środku znajdował się Bakuś.
-Chan dziś twój wielki dzień! Nie nawal! Wiesz, że wtedy wszystkich zawiedziesz?- Mruknął z bananem na twarzy młodszy.
-Wiem, wiem!- Jęknąłem, przeciągając się przy tym. Następnie podszedłem do szafy by się wyszykować.

#xoxo

Zeszliśmy ze sceny po gotowym już występie z naszą nową piosenką Sing for you. Tak to była piosenka napisana przeze mnie. Zgadnijcie jak to się stało, że wyrzucony tekst został przez nas zaśpiewany? A no cóż, odpowiedź jest łatwa, Baekhyun lubi często grzebać w kartkach, które wyrzucam, bo jak on to twierdzi: Wyrzucasz czasem bardzo dobre kawałki. Od tamtej pory, zawsze sprawdza doszczętnie moje śmieci, że też akurat natrafił na ten tekst? Nie powiem, że wcale mnie to nie cieszy. Jestem wręcz w jak najlepszym nastroju z tego powodu, ponieważ bardzo wiele dla mnie znaczy ta piosenka.

-Chanyeol! Za 5 minut wchodzisz!- Zawołał menadżer, wchodząc do środka. Następnie w mgnieniu oka znikł. Byłem sam na tyłach sceny, bo reszta Exo poszła się przebrać, by móc usiąść na wyznaczonych dla nich miejscach i obejrzeć mój występ. Byłem strasznie tym wszystkim przejęty. To mój pierwszy taki występ, zazwyczaj to śpiewałem w duetach, ale tym razem los chciał bym zrobił to sam.
Gotowy wyszedłem przed widownie. Ukłoniłem się przed wszystkimi i chwyciłem za mikrofon.
-Za chwilę zaprezentuje cover John’a Legend All of me. Za nim to zrobię chciałbym zadedykować tę piosenkę pewnej bardzo ważnej osobie w moim życiu. Dziękuje ci za to, że jesteś.- Usłyszałem tłum piszczących fanek. Strasznie bałem się ich reakcji, mogły być o to zazdrosne, na moje szczęście bardzo dobrze to przyjęły. Usiadłem przed fortepianem i zacząłem grać.



Co ja bym zrobił bez twoich przemądrzałych ust
Przyciągają mnie, a Ty mnie odrzucasz
W głowie mi się kręci, nie żartuję, nie mogę cię zdefiniować
Co się dzieje w tym pięknym umyśle
Jestem na twojej magicznej, tajemniczej przejażdżce
Jestem tak oszołomiony, że nie wiem co mnie trafiło, ale będzie ze mną dobrze

W głowie mam teraz ciebie. Zapominam o tym, gdzie jestem i staram się ciebie wyobrazić, by wyjść jak najlepiej.

Bo wszystko co we mnie
Kocha wszystko co w tobie
Kocham twoje krągłości i wszystkie krawędzie
Wszystkie twoje idealne niedoskonałości
Daj mi całą siebie
A ja dam całego siebie tobie
Jesteś moim końcem i początkiem
Nawet jeśli przegrywam, to wygrywam
Ponieważ daję ci całego siebie, całego siebie
A ty dajesz mi całą siebie, całą siebie


Wyobrażam sobie jak się uśmiechasz. Także momenty, gdy się rumienisz, wściekasz, a nawet jak płaczesz. Kocham całą ciebie i mam nadzieje, że ty mnie też. Co ja mówię? Ty mnie na pewno kochasz. Bądźmy na zawsze razem.

Jak często muszę ci mówić
Że nawet kiedy płaczesz jesteś równie piękna
Świat Cię przytłacza, jestem przy tobie w każdym twoim humorze
Jesteś moim upadkiem, jesteś moją muzą
Moim najgorszym zatraceniem, moim rytmem i bluesem
Nie mogę przestać śpiewać, to dzwoni w mojej głowie dla ciebie

Chciałbym teraz do tego mikrofonu powiedzieć pięć słów, byś ty i cały świat usłyszeli:

Kocham cię Lee Ho Jung…

~~THE END~~

niedziela, 17 kwietnia 2016

Przeznaczenie z kawiarni! Rozdział 4!

WAŻNE!
Hejka! :D Oto nowy rozdział o gotach!!! <3 Mam nadzieję, że jakieś komentarze dotyczące historii zaczną się pojawiać! :( Bo jak nie to nie wiem, czy będzie mi się opłacało udostępniać opowiadanie o bts :( Jeśli nie wiem czy podobają wam się moje opowiadania o innych zespołach oraz mój styl pisania :( Wszystko zależy od was! :3 Mam nadzieję, że się postaracie! :D


Dzień w pracy zapowiadał się bardzo spokojnie. Powodem tego było, że dziś zaczął się sezon zakupowy. Ludzi przychodziło mało, bo większość czasu spędzali w supermarketach, czy też w galeria handlowych. Kto by zachodził do jakiejś małej kawiarenki znajdującej się w niedużej dzielnicy? Ha Gain uszczęśliwiał ten fakt, bo kończyła dziś dwie godziny wcześniej. Mogła pójść, gdzieś ze swoją przyjaciółką się przejść. Były to tylko jej plany.
Siedziały obie przy ladzie i znudzone czekały na jakichkolwiek klientów. Dopiero może po godzinie zjawił się zamaskowany czarnowłosy chłopak.
-Która do niego podejdzie?!- Zadały te samo pytanie jednocześnie.
-Niech zadecyduje o tym papier, kamień i nożyce!- Okrzyknęła Mi z entuzjazmem, jednak biedna przegrała.
-Kamień nigdy nie wygra z papierem.- Zachichotała szatynka, ruszając w stronę klienta. -Dzień dobry! Czy można już prosić o pańskie zamówienie?- Młodzieniec podniósł głowę, po czym zdjął maskę i pokazał olśniewający uśmiech.  
-Poproszę kawę americano.- Opowiedział radośnie na jej pytanie. Kelnerka zauważyła, że kojarzy go. Po kilku sekundach zrozumiała kim on jest. Był to chłopak, który ostatnio codziennie tutaj przychodzi, a później do niego dołączają jego kumple. Poszła zanieść zamówienie, gdy nagle ją olśniło: Co jeśli to on jest tym moim starym znajomym? Tłumaczyło by to, że jest tutaj codziennie i że tamten kolega podał mi karteczkę od niego. Tylko nie przypominam go sobie z dawnych lat. Gain! Przecież ludzie się zmieniają! Tym bardziej ci których znasz z lat gimnazjalnych!!!
W rozmyślaniu przerwała jej brunetka.
-Haguś! Możesz zanieść zamówienie!- Machała jej dłonią przed oczami, by ta wreszcie wróciła na ziemię.
-Jasne!  I przepraszam.- Pospiesznie wróciła do stolika, przy którym znajdował się tajemniczy chłopak. -Twoje zamówienie.- Położyła filiżankę przed nim. Miała odejść bez słowa, ale nieznajomy chwycił jej rękę.
-Może zabrzmię dziwnie, ale nie miałabyś czasu po pracy? Chyba zabrzmiałem jak jakiś zboczeniec, co nie?- Zadał pytanie, następnie gwałtownie przymknął lewe oko, delikatnie przymrużając prawe, patrząc na jej reakcje. Ona natomiast wybuchła śmiechem.
-Wybacz, ale rozbawiłeś mnie. Chyba się skusze na twoją propozycję.- Była coraz bardziej pewna, że to autor tej karteczki, dlatego postanowiła go poznać bliżej.
-To o której kończysz?- Spytał nadal szeroko się uśmiechając.
-Za godzinę.- Mruknęła cicho, ponieważ uświadomiła sobie, że idzie na tak jakby randkę. Od bardzo dawna nie była na czymś takim.
-Dobrze to poczekam tutaj na ciebie.- Odpowiedział bardzo opanowanym głosem, kierując wzrok ku jego zamówieniu.
-Ja wrócę już do pracy.- Odparła i jak najszybciej udała się w stronę swojej przyjaciółki.
-Co tak długo?- Zachichotała młodsza, patrząc na zarumienione policzki szatynki.
-Nic.- Szepnęła bezdźwięcznie, odkładając tacę na blat.
-Nie wydaje mi się. Zapewne cię podrywał?- Na twarzy brunetki pokazał się szyderczy uśmieszek, którego nie potrafiła ukryć.
-Wolę teraz o tym nie mówić. Musze trochę ochłonąć.- Jęknęła przeciągle starsza, na co Mi poklepała ją tylko po plecach i podeszła do nowego klienta.


*****************


Gain obserwowała bez ustanku tajemniczego młodzieńca. Nadal zastanawiała się czy to on jest tym od liściku, ponieważ nie przypominał jej nikogo. Czuła się dziwnie będąc niepewną. “Co jeśli to nie on?”- to pytanie cały czas siedziało jej w głowie.
Godzina minęła bardzo szybko. Szatynka poszła się przebrać wraz z czarnowłosą do szatni.
-To powiesz mi wreszcie o co chodzi z nim?- Zaczęła Mi spoglądając na swoją przyjaciółkę bardzo uważnie.
-No bo ja i on… Umówiliśmy się na spotkanie po pracy.- Oczy młodszej omal nie wyskoczyły. Szczęka opadła,a następnie mrugała w niedowierzaniu.
-Kochana to niesamowita wiadomość!- Ha nie spodziewała się takiej reakcji. Sama była zaskoczona, ale prędko ucieszyła się tym faktem.
-Myślałam, że nie poprzesz tego.- Wymamrotała, po czym wtuliła się w koleżankę.
-Będę cię zawsze wspierać!- Zawołała piskliwym głosem. Jednak w jej oczach na chwilę pojawił się smutek, którego starsza nie zauważyła.  
-To wychodź już, bo on się na pewno na ciebie naczekał!- Mruknęła Kim wypychając gotową współpracowniczkę za tylne wyjście. Obie zauważyły stojących przed nimi dwóch chłopaków. Byli zamaskowani, jednak Gain poznała chłopaka z którym się umówiła. Natomiast nie kojarzyła tego drugiego, który wyglądał na bardziej wysportowanego od niego.
-No dobra Jae to ja się zwijam.- Przybił mu męską piątkę i miał już iść, ale czarnowłosy nie puścił jego dłoni.
-Jak coś to nie mów chłopakom gdzie jestem.- Szepnął tak, że dziewczyny nic nie usłyszały.
-Spoko.-Odpowiedział brązowowłosy i powoli ruszył w stronę wyjścia z uliczki.
-Ja też już pójdę.- Dodała Mi, brnąc do przodu, by jak najszybciej ich zostawić samych przy okazji wyminęła kumpla tego nieznajomego.
-No to zostaliśmy sami.- Odparł przeciągając przy tym swoje ręce ku górze.- W ogóle nazywam się Im Jae Bum.- Ukłonił się, po czym wrócił do poprzedniej pozycji i skierował w jej stronę dłoń.
-Ha Ga In.- Powiedziała bardzo cicho, ponieważ była speszona. Dawno nie spotykała się z żadnym chłopakiem sam na sam.
-Wiesz, że nie gryzę? No chyba, że nie potrafię się czemuś oprzeć.- Zaśmiali się oboje, a Gain spaliła wielkiego buraka.
-No to gdzie idziemy?- Zapytała już bardziej pewniejszym głosem.
-Dokąd chcesz księżniczko?- Spojrzał na nią pytająco, przy okazji zdejmując swoją maskę. Pokazał w jej stronę ogromny uśmiech. Strasznie się jej podobał, był jak słońce, które w tym momencie zakrywała chmurka.
-Może do parku?- Zasugerowała, obserwując jego reakcję.
-Nie będzie tam dużo ludzi?- Zdziwiło ją te pytanie. Zatrzymała się.
-Wątpię, dziś sezon zakupowy, jednak czemu miałoby ci to przeszkodzić?- Zastanawiała się, czy może nie ma jakieś fobii, że nie lubi przebywać wśród dużej ilości ludzi. Błyskawicznie wyrzuciła to z głowy, gdy przypomniało jej się, że przychodził do kawiarni z dużą grupą znajomych.
-Nie mogę przebywać w zatłoczonych miejscach. Wyjaśnię ci jak się bliżej poznamy.- Mruknął zakładając z powrotem maskę na twarz i poprawiając czapkę z daszkiem. Gain dokładnie przyglądała się jemu. Gdy nagle zauważyła dwa pieprzyki na jego powiece. Pierwszy raz widziała kogoś z czymś taki. Według niej dodawało mu to uroku. Odwróciła wzrok jak poczuła, że czarnowłosy łapie ją za dłoń.
-Możemy tak się przejść?- Spojrzał na nią i wskazał na miejsce za które ją chwycił.
-Um..Jasne.- Zrobił się z niej typowy burak. Nie wiedziała, że on posunie się tak szybko w zbliżeniu się do niej. Mimo to czuła się szczęśliwa tą chwilą.


********************


Czarnowłosa strasznie wypruła do przodu. Nie chciała by jej przyjaciółka widziała jak tej zaszkliły się oczy. Była przerażona, że straci nową bliską sobie osobę. Dobrze wiedziała, że jeśli zacznie z nim chodzić to nię będzie tak jak teraz. Związki zawsze kończą się tak, że albo partner zostanie zraniony i olany, albo znajomi. Chciała jak najlepiej dla Gain, dlatego była gotowa na to by odsunąć się od niej, w tym trudnym dla niej wyborze. Wolała by ta była szczęśliwa z swoją miłością. Samo myślenie o tym wywołało u niej potok łez. Z nadmiaru złych emocji usiadła na murku, który znajdował się obok. Nie potrafiła ochłonąć nawet na chwilę. Szlochała bardzo głośno.
-Hej? Czy coś się stało?- Usłyszała obcy głos. Jedyne co wiedziała, że na pewno jest to jakiś chłopak. Podniosła zapłakaną twarzyczkę i nie wierzyła własnym oczom. Stał przed nią znajomy tego chłoptasia, który umówił się dziś z jej Hagusiem.  
-Em.. Nie ważne.- Jęknęła wstydząc się tego jak teraz wygląda.
-Gdyby nie było źle to byś nie płakała, co nie? Smile girl! (uśmiechnij się dziewczyno!)- Kucnął by móc być na równi z ciemnowłosą, po czym pokazał jej całe swoje uzębienie. Wyglądał przy tym przeuroczo co spowodowało, że Mi odwzajemniła uśmiech.
-Widzisz! Od razu wyglądasz jak najpiękniejsza dziewczyna na świecie!- Zawołał radośnie. W tym momencie skończyły jej się łzy. On przysiadł obok niej na murku.
-Dziękuje, bardzo mi pomogłeś.- Wymamrotała spod nosa. On poklepał ją po plecach.
-Nie masz za co! Jednak martwi mnie czemu tak ładna osoba jak ty jest smutna.- Zrobił minę słodkiego kota, sądząc że w ten sposób wyciągnie od niej odpowiedź.
-Za dużo myślę.- Odparła wypuszczając ciężko powietrze.
-Mam dla ciebie radę. Kiedy się zaczynasz zamartwiać to wyobraź sobie rzeczy, które lubisz lub coś co zawsze sprawia u ciebie uśmiech na twarzy! To pomaga!- Zachichotał, a zaraz po nim Kim.
-Zapamiętam twoją radę…- Już chciała wypowiedzieć jego imię jednak nie znała go. Całkowicie zapomniała, że jest dla niej kimś nieznajomym.
-Jackson Wang.- Poczuła się jakby ten czytał jej w myślach. Na dodatek przeszły ją dreszcze, gdy spojrzała w głębie jego czekoladowych źrenic.
-Kim Mi Hyung.- Odparła piskliwie, rumieniąc się przy okazji.
-Miło cię poznać.- Odpowiedział bardzo miłym głosem. Szybko jednak zerknął na zegarek. -Wybacz, ale nie mam zbyt dużo czasu. To mój numer! Dzwoń, gdybyś znowu nie potrafiła zwalczyć swojego smutku!- Wręczył jej karteczkę z nabazgranymi cyframi i jak najszybciej zniknął jej z oczu. Zrobiło jej się dziwnie pusto na sercu. Właśnie w tym momencie kogoś potrzebowała by porozmawiać, jednak ten ktoś właśnie jej uciekł. Żałowała, że nie mógł zostać on tutaj dłużej.
Wstała i poszła dalej, bo nie pozostało jej już nic innego do zrobienia. Tym razem powstrzymała się od myślenia o najgorszych rzeczach, które mogą nadejść. W głowie przypominała sobie dobre wspomnienia, które ostatnio jej się wydarzyły. Pierwsze co pojawiło się jej przed oczami, to chłopak, którego ostatnio poznała przez incydent w kawiarni. Chciała poznać jego imię,  a także spotkać go ponownie. Tak samo chciałaby się jeszcze raz zobaczyć z Jacksonem. W melancholijnym nastroju powróciła do domu.


*****************************


-Nie jest ci zimno?- Zapytał czarnowłosy Gain. Nie chciała mu się przyznać, ale strasznie marzła. Była w samym sweterku, a powoli się już ściemniało. On na szczęście szybko to zauważył, ponieważ trzęsła jej się dłoń, za którą nadal ją trzymał.
-Już i tak wracamy.- Szepnęła patrząc mu prosto w oczy. Nie mogła przestać się na nie napatrzeć. Polubiła je, a na dodatek spędziła z nim tyle czasu, że strasznie się do niego przyzwyczaiła. Nie zmieniało to faktu, że wstydziła się go zapytać, czy to on jest nadawcą tego liściku.
-Nie mogę na to pozwolić.- Puścił ją, po czym zdjął swoją wielką nie zapinaną bluzę i wręczył ją w jej ręce. -Ubieraj ją.- Dodał całkowicie poważnie.
-A co z tobą?- Spojrzała zmartwionym wyrazem twarzy na Jaebuma.
-Oj tam kawałek mnie nie zbawi, poza tym mi jest ciepło.- Odpowiedział przeciągając się przy tym. Zauważyła, że to chyba jego nawyk, bo robił to bardzo często.
-I tak będę się przejmować.
-To przytul mnie na chwilę i będziesz wiedziała, że mi ciepło.- Otwarł szeroko ramiona, dając jej przy tym znak by się przytuliła. Nie wiedziała czy ma to zrobić, ale po dłuższym zastanowieniu zbliżyła się do niego. Wtuliła się w niego czując przy tym ogromną fale ciepła.
-A nie mówiłem.- Mruknął jej koło ucha. Na co ona zareagowała przyjemnymi dreszczami, które przeszły jej po plecach. Nie sądziła, że ktoś kogo poznała dopiero dziś może tak na nią działać. -Co tak zamilkłaś?- Zachichotał delikatnie koło jej prawego ucha jeszcze bardziej przybliżając ją do siebie -Chce ci podziękować za dziś. To był dla mnie najlepszy dzień w ciągu tych ostatnich miesięcy.- Słysząc to zaczerwieniła się na policzkach.
-Ja też dziękuje.- Odparła cicho, ciesząc się tą chwilą. -Wracajmy zanim się ściemni.- Zmieniła szybko temat, jednak nie chciała, żeby ten uścisk został zerwany. Ale po tych słowach puścił ją. Nie pozwolił jej by poszła z nim bez trzymania się za ręce co strasznie ją ucieszyło.
-Tak, wracajmy.- Wymruczał w bardzo seksowny sposób.


Kiedy znajdywali się koło budynku, w którym zamieszkuje dziewczyna. Chciała mu już oddać jego ubranie, ale on ją przed tym powstrzymał.
-Zostaw, następnym razem mi ją zwrócisz.- Odpowiedział z uśmiechem, który był ukryty pod maską.
-Nie będzie ci zimno?- Spytała zasmuconym głosem. Przybliżył się do niej i mocno ją przytulił.
-Pojadę taksówką. Poza tym będziemy mieć wymówkę na następne spotkanie.- Wyszeptał jej do ucha.
-Masz rację.- Zaśmiała się, po czym poczuła jak puszczą ją z uścisku.
-Będę się już zbierać. Postaram się być jutro w kawiarni. Do zobaczenia.- Chciała go zatrzymać, jednak wiedziała, że nie jest to dobry pomysł. Znikł jej z oczu jak duch. Nie podobało jej się to, gdyż bała się, że nigdy go już nie ujrzy. Serce podpowiadało jej co innego.
Cała w skowronkach wróciła do domu. Tak samo jak i on.


******************


-Gdzie ty się podziewałeś?!- Warknął zaniepokojony późnym przybyciem kumpla Junior.
-Byłem tam i tu. Nie martw się nie narobiłem kłopotów.- Odpowiedział sarkastycznie JB, co wcale nie podobało się Jinyoungowi.
-W ogóle gdzie jest twoja bluza?- Wtrącił się Mark, który ewidentnie pamiętał jak starszy wychodził w niej dziś z rana.
-Zgubiłem.- Odparł stanowczo, po czym uciekł przed dalszym wywiadem do pokoju.
-Coś mi się tu nie podoba.- Odrzekł czarnowłosy do czerwonowłosego nadymając przy tym policzki.
-Mi też.- Dodał ponuro starszy, także umykając do swojej sypialni.


******************


Kim Mi Hyung zaczęła wydzwaniać do swojej przyjaciółki, z którą umówiła się na wracanie razem po jej nocnej zmianie do domu. Jednak Gain nie odbierała żadnego z połączeń. Nie zadowalało to brunetki. Wiedziała, że sprawdza się jej teoria. Wszystkie złe myśli powróciły do niej, wymuszając u niej pojedynczą łzę. Krótko po tym wyciągnęła niechcący z kieszeni karteczkę z numerem telefonu. Przez chwilę zastanowiła się nad tym czy zadzwonić, ale gdy tylko pomyślała, że zostanie sama, bo Haguś ją zostawi. Bez wahania wpisała numer do telefonu i zadzwoniła
-Słucham? Kto mówi?- Usłyszała głos, który już bardzo dobrze znała.
-Jackson to ja Mi. Przepraszam jeśli cię obudziłam, ale jak się domyślasz te złe myśli znowu powróciły… Chciałam tylko pogadać.- Do jej oczu znowu napływały łzy, głos drżał, a dłoń, w której trzymała komórkę trzęsła się.
-Gdzie jesteś?- Była zdziwiona tym pytaniem, tym bardziej, że po głosie jej nowego znajomego było słychać tylko powagę. Podała mu adres z świadomością, że i tak nie wiedział gdzie to jest. -Poczekaj tam. Będę za 20 minut.- Po drugiej stronie usłyszała tylko dźwięk rozłączonego połączenia. Nie dowierzała, że on tu jedzie.





wtorek, 12 kwietnia 2016

Miłość prosto z przedszkola! Rozdział 13

Siedziałem właśnie na jakieś ławeczce w parku. Było ciemno,a ja nie wiedziałem co miałem sobie myśleć. To co się stało parę dobrych godzin temu nie potrafiło do mnie dotrzeć. Ona  się we mnie zakochała? To nie tak miało być. Miała mnie odrzucić i być szczęśliwa z Jinem i swoim mężem. A teraz co? Oboje będziemy cierpieć?Jak w ogóle do tego doszło? O co tu biega?!
Zacząłem targać swoje włosy. Zirytowany wstałem z miejsca. Spojrzałem do góry. Piękne gwieździste niebo przypomniało mi Ho. Łzy napłynęły mi do oczu. Co miałem teraz zrobić? Nic. Wrócić do domu i o tym zapomnieć.


#xoxo


Wszedłem do środka. Przed drzwiami czekał na mnie Suho. Już wiem jak to będzie wyglądać.
-Gdzie polazłeś?! I wytłumaczysz mi co się stało? Ho mnie minęła i nawet się ze mną nie pożegnała tylko płakała!- Lider podniósł strasznie głos. Co miałbym zrobić w tym momencie? Tylko jedną rzecz. Powiedzieć prawdę.
-A jak myślisz? Rozmowa nam nie wyszła. Oboje się nie zrozumieliśmy i w dodatku ta głupia Mia.- Warknąłem, zdejmując przy tym buty. Gdy skończyłem moją przemowę ruszyłem w stronę kuchni by czegoś się napić. Szatyn podreptał za mną.
-Jaka Mia?! Myślałem, że sobie wszystko wyjaśniliście?!- Rozmowa tak mnie stresowała, że starałem się powstrzymać z wszelkich sił by nic nie zrobić. Gniew we mnie buzował.
-Moja wczorajsza makijażystka. Nie wiem co sobie ubzdurała, ale wparowała do środka wołając mnie kochaniem.- Odpowiedziałem na jego pytania, by dał mi wreszcie spokój.
-To dlatego…- Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie wytrzymałem. Musiałem teraz być sam. Tylko ja i muzyka. Potrzebowałem chwili by wymyślić co robić dalej. Czy dać już sobie spokój, czy postarać się wszystko naprawić.
-Wybacz, ale muszę pobyć trochę sam.- Wyszedłem z pomieszczenia i ruszyłem do pokoju, gdzie zazwyczaj nagrywam. Mogłem być tam sam, co było mi strasznie na rękę. W dodatku pokój był tak zrobiony, by muzyka puszczana w nim nie przeszkadzała reszcie. Usiadłem przed komputer i puściłem pierwsza lepszą piosenkę.


Cały ten czas na mnie czekałaś
Za każdym razem w tym samym miejscu, 
mimo to
Ja nigdy się tam nie zjawiłem, 
nigdy tam się nie zjawiłem.*


Wystarczył początek piosenki, a z moich oczy wypłynęły ponownie łzy. Czuje się jakby to wszystko było wyciągnięte z pierwszej lepszej opery mydlanej. Czy każda miłość tak wygląda? I czy każda ma złe zakończenie?


Od początku byłaś nieświadoma tego,
że masz do czynienia z zimnym draniem
Chyba byłem jeszcze nie wystarczająco dojrzały, 
aby się tobą zająć, 
wciąż musiałaś upominać się o uwagę, 
której ci nie poświęcałem.


Jak bardzo cię skrzywdziłem? Mocno, dobrze to wiem. Widziałem jak płaczesz. Jestem draniem. Ta piosenka pasuje wręcz dla mnie. Najlepiej jakbyś mnie wtedy nie poznała. Gdybym nie był takim egoistą. Wiesz ile bym dał za to byś o mnie zapomniała? Bym zniknął z twojej głowy wraz z tymi wszystkimi przykrymi wspomnieniami. Jak to naprawić, jak? Proszę powiedz mi!


Wciąż mam nadzieję, 
że potraktujesz mnie jak jednego z tych ludzi, 
którzy po prostu przewijają się 
przez twoje życie niezauważeni
Liczę na to, że twoje łzy staną się niedługo 
już tylko wspomnieniem tak jak kwiaty wiśni, 
ustępując miejsca nowemu życiu


Czemu nie znam kogoś kto by mi doradził. Teraz byłby mi ktoś potrzebny. Ktoś kto upomniałby mnie i powiedział, że znowu źle zrobiłem. Osoba ta i tak w końcu by mi pomogła. Znam kogoś takiego. Tak, mojego dziadka. On zawsze mnie pocieszał. Wypominał mi moje wszystkie błędy, a potem razem je rozwiązywaliśmy. Jaka szkoda, że nie mogę się z nim teraz zobaczyć. Spojrzałem kątem oka na telefon, który leżał obok. W tym momencie, gdyby była to kreskówka nad moja głową widniała by zapalona żarówka. Pospiesznie chwyciłem telefon i wykręciłem odpowiedni numer.
-Dziadek? Wiesz, chciałem pogadać… To nie tak, że chce jakiś pieniędzy! Nie żartuj w ten sposób! Chodzi o coś innego… Wiesz coś na temat rozterek miłosnych?- Po tym pytaniu opowiedziałem mu całą historię. Oczywiście kilka razy zostałem wyzwany od idiotów i głupców, ale szybko opanowałem sytuacje i doszedłem do sedna sprawy. -Jak myślisz co mam zrobić? Wiesz, myślałem także o tych dwóch opcjach, jednak nie wiem, która jest odpowiedniejsza… No bo przecież co jeśli… Okej rozumiem nie będę już gdybał! Dziękuje ci za pomoc. Kocham Cię, śpij spokojnie.- Rozłączyłem się, pełen motywacji. Wiedziałem już co mam zrobić. Za nim jednak wyszedłem z pokoju wróciłem się by wyłączyć piosenkę lecącą w tle:


Wybacz, wybacz
Nie potrafiłem zająć się 
tobą tak jak na to zasługiwałaś
Mam nadzieję, że los 
wynagrodzi ci twoje cierpienie
Wybacz mi, wybacz mi, życzę ci, 
abyś jak najszybciej o mnie zapomniała
Nawet jeśli świadomość tego jest bolesna


Obietnica, którą sobie złożyliśmy, 
że nigdy z siebie nie zrezygnujemy

Już dłużej nas nie obowiązuje,
przepraszam
Już dłużej nas nie obowiązuje, 
przepraszam


Wyłączyłem komputer i poszedłem do siebie spać. Na moje szczęście Byun już spał. Ja także szybko zasnąłem.


#xoxo


Wstałem wyspany o godzinie 9. Mogłem sobie pospać z racji tego, że dziś miałem wolne tak jak i reszta zespołu. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, więc stwierdziłem, że powygłupiam się z chłopakami jednak jedynie dwie osoby były już w dormie. Zostałem tylko ja i Kai. Nie pozostało mi nic jak zostać w pokoju lub iść do salonu pograć sobie na konsoli. Wybrałem drugą opcję by trochę wyluzować się przed moim dzisiejszym planem. Nie byłem jedynym, który o tym pomyślał. W środku na kanapie siedział, grający brunet, który próbował pobić mój rekord w wyścigach.
-Nie dasz rady.- Prychnąłem z szyderczym uśmieszkiem na twarzy.
-Tak sądzisz?- Podniósł prawą brew, nie odwracając wzroku od monitora.- Ha! I co na to powiesz?! Jestem pierwszy!- Odrzucił joystick na bok i zaczął tańczyć jak szympans taniec zwycięstwa.
-Zaraz ja ci pokaże kto jest mistrzem!- Zawołałem, następnie rzucając się na kontroler. Bardzo się wczułem w grę, przez co wszystkie moje zmartwienia znikły w niepamięć. -Jest! I co powiesz na to?! Łyso ci?!- Dumny z swojego wyniku wstałem i także zacząłem wyginać swoje ciało we wszystkie strony.
-To nie fair!- Po tych słowach młodszego rywalizowaliśmy w każdych możliwych grach, dopóki nie wybiła 15.
-Dobra ja lecę! Trzymaj się! Jakby ktoś o mnie pytał to powiedz, że pojechałem na zakupy.- Pospiesznie nie patrząc na zegarek ruszyłem w stronę korytarza, by ubrać się i wybiec z dormu. Wziąłem auto i pojechałem w stronę przedszkola. Pierwszy raz nie był to czwartek i nie jechałem po So Hee. Dziwnie się czułem. Bałem się, że to wszystko mi nie wyjdzie. Nie, Chanyeol ogarnij się! Musisz dać radę! Jak to spartolisz to już po tobie!
Na miejscu wysiadłem z samochodu, nie ujrzałem żadnych ludzi chociaż tutaj przyzwyczaiłem się, że nie spotykam fanów. Podszedłem pod drzwi budynku. Ręka mi się trzęsła. Nie wiedziałem, czy w tym momencie nie popełniam błędu. Nie! Jeśli mój dziadek to doradził to ma on rację. To ja zawsze się myliłem. Ostatnie wydarzenia bardzo mi to uświadomiły. Już bardziej pewny siebie chwyciłem za klamkę i wszedłem. Zapewne wygladałem jak idiota stojąc tam parę minut.
-Dzień Dobry.- Z uśmiechem na twarzy przywitałem panią recepcjonistkę, która to odwzajemniła. Wolnym krokiem poczłapałem do sali zabaw. Była tam trójka dzieci, jednak tylko jedno z nich rozpoznałem. Był to Jin. Bogu dzięki, że jeszcze po niego nikt nie przyszedł. Szybko zostałem zauważony przez malca, który tak jak zwykle przywitał mnie ciepłym uściskiem.
-Hyung co tu robisz? Soo Hee już dawno nie ma!- Przykucnąłem do młodego, nie mogłem patrzeć na niego z góry.
-Nie przyszedłem dziś do niej. Chciałem zobaczyć się z Ho Jung.- Maluszek uradował się słysząc moje słowa.
-To super! Odwiedzisz nasz domek!- Byłem zdziwiony słysząc go. Nie planowałem żadnych takich odwiedzin. Dopiero, gdy drzwi się otwarły zrozumiałem dlaczego nie miałem wyboru.
-Jin wracamy do domku!- Zawołała trochę starsza kobieta od Ho. Miała farbowany blond na głowie, a oczy były koloru piwnego. Ubrana była w strój typowej sekretarki.  Dzieciak pobiegł do niej.
-Mamusia!- Zawołał, a moje oczy prawie wyleciały z oczodołów. To jest jego prawdziwa matka? To czekaj… Czemu mówił tak na nią? Nie rozumiem! Znowu coś źle zaczaiłem?!
-Witaj kochanie.- Dała mu buziaka w policzek. -A to kto to?- Spojrzała na mnie zabójczym spojrzeniem.
-To jest Chan hyung mamo!- Wyraz twarzy kobiety natychmiast się zmienił. Zamiast grozy pojawił się wielki uśmiech i promienne spojrzenie.
-Witaj Channie! Jestem Lee Na Young! Jestem siostrą Ho!- Podała rękę w moją stronę. -Miło cię poznać, wiele o tobie słyszałam. Masz może czas? Chciałabym zaprosić cię do nas na kawę jeśli to nie kłopot?- Zagubiony w przemowie blondynki nie wiedziałem co na to powiedzieć, jednak to była moja najlepsza opcja by zobaczyć się z nią.
-Mam dużo czasu.- Zaśmiałem się nerwowo, jednak ona na szczęście tego nie zauważyła.- Ale możemy pojechać moim autem? Nie chce go tu zostawić.- Gdy to powiedziałem w jej oczach pojawił się błysk.

-Masz samochód? To super! Jin nie jedziemy dziś autobusem do domu!- Zawołała radośnie, na co malec podskoczył ze szczęścia. Widok ten ukoił na chwilę mój stres. Mam nadzieje, że wszystko naprawię. Nie jestem w tym dobry, ale postaram się z całego mojego serca. Już nigdy nie chcę przed wszystkim uciekać. Nigdy więcej…


*jest to tekst piosenki IKON- apology