wtorek, 5 kwietnia 2016

Miłość prosto z przedszkola! Rozdział 12

Coś ostatnio ucichło na blogu :( Zero komentarz i w dodatku coraz mniej odwiedzin :( Mam nadzieje, że moje opowiadanie nikomu się nie znudziło? :(

Minął tydzień. Tym razem nie byłem zadowolony z czwartku. Nic nie miało dla mnie najmniejszego sensu. Jedyne co mnie trzymało przed zrobieniem jakiejś głupoty, byli fani i zespół.  To dla nich musiałem jak najszybciej stanąć na nogi i być gotowy na koncert...
Siedziałem właśnie w aucie. Każdy odsypiał zmęczenie przed występem, jedynie ja nie potrafiłem zasnąć. Ostatnio sypiałem po 5 godzin, bo tylko na tyle pozwalały mi nękające mnie myśli. Czego ja oczekiwałem? Ten związek, a nawet ta znajomość była od razu skreślona. Kto by przypuszczał, że aż tak zwariuje na jej punkcie. Bywa, z czasem wszystko przeminie, jak rzucę się w wir kariery.
-Channie, gdzie jesteśmy już?- Mruknął przebudzający się Byun, który koło mnie siedział.
-Już niedaleko, może jeszcze jakieś 20 min.- Odpowiedziałem, zerkając na niego kątem oka. Wyglądał zabawnie przecierając swoje oczy ze zmęczenia.
-Czemu ty nie śpisz?- Wymamrotał blondyn.
-Nie jestem zmęczony.- Sztucznie się uśmiechnąłem, po czym błyskawicznie spojrzałem na krajobraz za oknem.
-Niemożliwe, ty?- Usłyszałem zdziwienie w głosie Byuna.
-Czasem tak mam.- Opowiedziałem obojętnym głosem.
-Tak muszę to przyznać, ale tylko wtedy, gdy cię coś trapi.- Powaga w jego głosie trochę mnie zaskoczyła, czyżby zauważył?
-E tam, tylko troszkę boję się, że popełnię jakieś błędy na scenie.-Wymyśliłem pierwszą lepszą wymówkę, by Bakuś nie podejrzewał niczego innego.
-Czym ty się przejmujesz? Ty? Happy Virus? Hahah, dla twoich fanów liczy się najbardziej twój uśmieszek żyrafo.- Poklepał mnie pocieszająco po plecach, na co ja się odwróciłem w jego stronę i pokazałem całe moje uzębienie. Musiało wyglądać to dziwnie, bo strasznie przymusiłem się do tego uśmiechu. Po tej chwili zajęliśmy się sobą. Baek grał w coś na telefonie, a ja wróciłem do obserwowania krajobrazu za oknem. Szybko jednak byliśmy na miejscu. Zaprowadzono nas do fryzjerek i makijażystek. Podeszła do mnie krótko włosa blondynka.
-Witaj! Jestem Mia i będę się dziś Tobą opiekować!- Zawołała radośnie, ukłoniła się, a następnie wskazała mi moje miejsce przy lustrze. Posłusznie usiadłem i pozwoliłem sobie odpłynąć myślami, przy okazji nie przejmując się nią. Spojrzałem w moje odbicie, kierując wzrok na nią. Szkoda, że zamiast niej nie mogło tu być Ho. O wiele bardziej… Co ja gadam?! Zapomnij o niej! Czy już wystarczająco dużo nie namieszała ci w życiu? Czego jeszcze chcesz? Zirytowany uderzyłem pięścią w swoje udo.
-Coś się stało?- Dziewczyna przerwała nakładanie mi podkładu. Spojrzała na mnie z lekkim przejęciem w źrenicach.
-Ach, wybacz. To tak odruchowo zrobiłem. Wiesz, stres przed występem i takie tam.- Parsknąłem drapiąc się przy okazji lewą ręką w tył szyi.
-Wiesz co Channie? Mogę tak do ciebie mówić?- Przytaknąłem, przez co na jej twarzy pojawił się uśmiech. -No to Channie pracuje już od dwóch lat w tym zawodzie i bardzo dobrze wiem, że nie tak zachowują się osoby zestresowane.- Mruknęła, a jej kąciki ust uniosły się tworząc przy tym uśmiech okazujący wsparcie. Tak tego było mi trzeba. Małego pocieszenia, nawet jeśli miał być to tak mały gest jak ten. -Więc co cię gnębi?- Dodała używając przy tym swojego aegyo.
-To zbyt zawstydzające.- Zachichotałem na widok jej oburzenia. Było za słodkie by można było określić je okazaniem złości.
-Nie będę już cię tak męczyć. Wiedz jedynie, że osoba przez którą jesteś taki podenerwowany nie jest tego warta. Nie zadręczaj się nią, bo ona i tak  ma to gdzieś.- Jęknęła zrezygnowana, po czym wróciła do nakładania mojego makijażu. Przyglądałem jej się cały czas. Miała rację. Śmieszne to, że zwykła obca mi osoba potrafiła tyle wyciągnąć ze mnie bez żadnego zmuszania mnie do gadania. Patrzyłem na nią, aż nasz wzrok niespodziewanie się spotkał.
-Możesz przestać mnie rozpraszać.- Burknęła napełniając przy tym policzki jak chomik.
-Wybacz, zamyśliłem się.- Wyszeptałem zmieniając przy tym punkt mojej obserwacji.
-Wiesz, nie przeszkadza mi, gdy taki przystojniak jak ty patrzy bez ustanku na mnie, ale jestem w pracy. Muszę cię zrobić na bóstwo chociaż już i tak nim jesteś.- Zaśmiała się. Przestała mnie już malować, ale zamiast tego przeszła za mnie by zrobić mi fryzurę.
-Chciałbym by ktoś inny tak o mnie myślał. - Szepnąłem. Nie chciałem by to usłyszała, jednak moje prośby nie zostały wysłuchane.
-Czyli chodzi o jakąś dziewczynę?- Odparła poważnym tonem, układając przy tym do ładu moje włosy.
-Taa, ale to już przeszłość.- Mruknąłem ponuro.
-Znajdziesz lepszą. Ta nie była ciebie warta.- Odrzekła, na co ja jedynie prychnąłem nieznacząco. -Na przykład taką mnie! Nie no, żartuje.- Zarechotała, co spowodowało, że zrobiłem to samo. Nadszedł czas bym poszedł do reszty chłopaków. Szkoda, bo bardzo przyjemnie się z nią rozmawiało. Nie zmieniało to faktu, że nie miałem innego wyjścia.
Ruszyłem za kulisy sceny. Byli już tam wszyscy oprócz Byuna, nie wiem gdzie ten blondas mógł się teraz podziewać. Usiadłem sobie na krześle trochę z dala od reszty. Nie miałem ochoty na konfrontacje z nimi. Nie minęła chwila, a Suho był już koło mnie. Czego on zaś chciał?!
-Chanyeol. Musimy pogadać. Ale na poważnie!- Z twarzy starszego wywnioskowałem, że zapewne coś zauważył, a teraz będzie robił mi wywiad. No cóż gorzej nie może być. Poszedłem za nim na korytarz, gdzie nikogo na razie nie było.
-No, o co chodzi?- Spojrzałem na niego z taką samą powagą z jaką on piorunował mnie od początku.
-O to co się z tobą dzieje?! Myślisz, że nie widzę? Od tygodnia zacząłeś mniej sypiać, jeść i do tego na treningach popełniałeś wiele błędów. Nikt nie chciał poruszać tego tematu dla twojego dobra.- Warknął już wykończony tym wszystkim lider. Rzadko tak wybuchał chyba, że była to tak gruba sprawa jak ta. -Nie dość, że wszystkich martwisz z zespołu, to jeszcze chcesz by fanki się na tobie zawiodły?! Ogarnij się w ciągu tych 15 minut albo będę musiał powiedzieć menadżerowi, że ty dziś nie będziesz występował.- Dodał zirytowany, a mi zrobiło się strasznie głupio. Czemu jestem takim egoistą, niby cały czas powtarzałem, że muszę o niej zapomnieć dla nich, jednak czy kiedykolwiek to zrobiłem.
-Przepraszam, już tak nie zrobię… Wystąpię 100 razy lepiej niż robiłem to na próbach.- Odpowiedziałem i krokiem pełnym energii ruszyłem do poprzedniego pomieszczenia. Spojrzałem jeszcze przed wejściem, czy szatyn jest za mną. Nie było go tam, ale widziałem jak wykręcał do kogoś numer i wyszedł na zewnątrz.

Zaczął się występ. Opanowany wszedłem na scenę. Na widok tylu ludzi zrobiło mi się ciepło na sercu. Robiłem to co uczyłem się od ponad tygodnia. Było super! Rozkręciłem się, ale kiedy spojrzałem na pierwszy rząd widowni nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Miałem chyba zwidy, gdyż na jednych z siedzeń widziałem Ho Jung. Płakała, ale czemu? Co to było?! Na moje szczęście występ się skończył. Poszliśmy porobić kilka fotek z fanami i podpisywać autografy. Zajęło nam to godzinę, ale dla mnie to było jak wieczność. Przed oczami cały czas miałem ją w łzach. Czy ja już totalnie zgłupiałem?!
-Chanyeol! Chodź ze mną na chwilę, zanim pojedziemy.- Zawołał mnie lider i zabrał w jakieś ustronne miejsce. Staliśmy przed jakimiś drzwiami.
-Nie próbuj wychodzić. Macie porozmawiać i wyjaśnić sobie wszystko! Zrozumiano? Ja zaraz wrócę.- Otworzył mi drzwi i mnie tam wepchnął. Nawet nie zdążyłem się go spytać o co chodzi. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy była czarnowłosa dziewczyna. Mrugnąłem chyba z 5 razy, ale ona dalej tam stała.
-Ho? Co ty tu robisz? I jak…- Nie pozwoliła mi dokończyć.
-Suho mnie tu zaprosił. Mam teraz do ciebie najważniejsze pytanie. Dlaczego taka gwiazda jak ty, nagle była w takim miejscu jak zwykłe przedszkole? Dlaczego w ogóle chciałeś mnie poznać? Czuje się okropnie. Nie wiem kim dla ciebie jestem, ani  nie wiem czemu akurat poznałam ciebie. Wytłumacz mi to Chanyeol.- Jej głos drżał tak samo jak ona, do jej oczów napływał potok łez.
-Przepraszam. Nie chciałem ci nic mówić, bo jak już wiesz jestem sławny. Nie mogłem pozwolić się rozpoznać, a nigdy nie wiadomo czy ktoś obcy nie jest naszym ukrytym fanem. A zacząłem tam przychodzić od naszego pierwszego spotkania…- Nie chciałem jej mówić, że ją kocham. Bałem się tego odrzucenia. Sam zacząłem się trząść, dlatego też usiadłem na krześle, które stało z boku.
-Ale dlaczego? Czemu zamilkłeś?!- Przechodziły mnie dreszcze za każdym razem, gdy słyszałem jej płaczliwy głos.
-To nie jest takie łatwe. Bo jeśli ci to powiem...-Spojrzałem na nią, coś we mnie pękło. Widok jej w takim stanie, był najgorszą rzeczą w moim życiu. Zmotywowało mnie to do skończenia tego wszystkiego. Nie chcę by już cierpiała. Ja mogę to przyjąć na klatę, ale ona… Ona musi być w dobrym stanie dla Jina. Ja sobie poradzę. -No dobra… Bardzo mi się wtedy spodobałaś, teraz to nawet cię kocham, jednak wiem, że popełniłem błąd. Wiem o twoim…- Miałem dokończyć, gdy do pomieszczenia ktoś wszedł.
-Channie kochanie! Wiedziałem, że cię znajdę!- Odwróciłem się przerażony na widok blondyny. Mia rzuciła się na mnie, po chwili orientując się, że nie jestem sam. -Och! Wybacz przeszkodziłam…- Chciała już coś dokończyć, ale została uprzedzona.

-Nie musisz przepraszać. My już skończyliśmy, ale dziękuje. Uświadomiłaś mi, że zakochałam się w kretynie.- Wybiegła, a ja co? Zamiast za nią pobiec siedziałem jak posąg. Nie wierzyłem jak bardzo spaprałem tą sprawę. Ona mnie też? Jak to możliwe, przecież… Nie myślałem w tym momencie. Jak tylko ochłonąłem, to wstałem gwałtownie z miejsca i zirytowany ruszyłem do samochodu. Olałem wołającą za mnie Mie, gdyby ona teraz tu nie weszła… Aghr! Muszę sobie to wszystko przemyśleć, a najlepiej zrobię to w dormie…



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz