sobota, 2 kwietnia 2016

Przeznaczenie z kawiarni. Rozdział 2

Oto nowy rozdział opowiadania o Got7 mam nadzieje, że się spodoba :) Miłego czytania!


-Dobra chłopaki, koniec treningu!- Zawołał trener. Całe Got7 było szczęśliwe, słysząc słowa mężczyzny. Wszyscy ruszyli wymęczeni do szatni.
-Nareszcie! Dopiero co wróciliśmy z koncertu i już nas męczą jakimś treningiem!- Zawołał radośnie maknae zespołu, opadając bezsilnie na ławkę obok szafek.
-Dobrze, że chociaż rano po kawiarni mieliśmy dwie godziny odpoczynku.- Mruknął pod nosem Jae Bum, zdejmując przy tym koszulkę, pod którą znajdowało się dobrze zbudowane ciało.
-Junior! Jak wrócimy do dormu to przyjdź do mojego pokoju.- Jackson podszedł do młodszego i poklepał go po ramieniu.
-Co wy tam będziecie robić?!- Wyskoczył z pytaniem BamBam, a za nim na jego plecach zawiesił się Youngjae, który też chciał to wiedzieć.
-It’s our secret! (to nasz sekret!)- Zawołał radośnie chińczyk, pozostawiając resztę w niepewności.
-Ej no! My chcemy wiedzieć!- Zawołała reszta składu z wyjątkiem Marka, który od pewnego czasu żył w innym świecie. Zauważył to tylko lider, dlatego gdy pozostali byli zajęci postanowił podejść do starszego.
-Mark, czy coś się stało?- Spytał kładąc swoją dłoń na jego plecach.
-Hm?.. A nie nic.- Na głos ciemnowłosego, czerwonowłosy się ocknął z transu w jakim był ostatnio bardzo często.
-Widać co innego. Wiesz, że ze mną możesz zawsze pogadać, okej?- Jb jeszcze raz poklepał go po plecach, po czym dokończył się przebierać.

Wyczerpani wrócili na spokojnie do dormu. Pierwsi uciekli z auta Jackson wraz z Juniorem. Reszta umknęła po nich, tylko czerwonowłosy prawie by zapomniał wyjść z samochodu. Wygramolił się do swojego pokoju wymijając tłumy ludzi. Gdy uświadomił sobie, że nareszcie jest sam, wyjął portfel, a z niego zdjęcie pewnej dziewczyny. Była to licealistka w mundurku szkolnym. Strasznie przypominała niemiłą kelnerkę z kawiarni, tylko z wyglądu trochę młodszą. Westchnął głęboko, po czym rzucił się na łóżko ściskając nadal to zdjęcie i wpatrując się w sufit.

-No dobra Junior, to zaczynamy od twojej przemowy!- Zaczął chińczyk siadając po turecku na własnym łóżku.
-To chyba zwykłe przepraszam wystarczy, co nie? Nie muszę się do tego przygotowywać?- Stanął zawstydzony tym faktem.
-Zgłupiałeś? Myślisz, że ci od razu wybaczy? Powinieneś do swojej przemowy wplątać trochę angielskich słówek! Dziewczyny na to lecą! If you know what I mean? (jeśli wiesz o co mi chodzi?)- Szatyn skierował pistolet zrobiony z palców w stronę kolegi, udając przy tym seksowną minę.
-Ale tu nie chodzi o to by ją poderwać, ja muszę ją tylko przeprosić, co nie?- Odparł oburzony brunet.
-Wiesz jak ty jej nie chcesz to ja z chęcią za ciebie ją poderwę.- Mruknął pod nosem chińczyk, uśmiechając się przy tym szyderczo.
-Ty?- Oczy młodszego prawie by wyskoczyły.
-Tak, ja. A co nie może mi się dziewczyna podobać?- Warknął kładąc się na łóżko. -Czyli pozostało nam tylko przygotować cię wizualnie.- Zmienił szybko temat. Junior zauważył jakby ten specjalnie go unikał.
-No dobra.- Wymamrotał, po czym ruszył do swojego pokoju zrezygnowany.

***************

Było późno, wybijała już dwudziesta druga. Ha Gain smacznie sobie spała dopóki nie zadzwoniła do niej Mi.
-Halo? Czemu tak późno dzwonisz?- Wymamrotała zaspanym głosem szatynka.
-Hej? Jesteś przyjaciółka Mimi?- W słuchawce usłyszała kobiecy głos nie należący do nadawcy.
-Tak! Czy coś się stało?- Szybko podniosła się z łóżka.
-Nic strasznego, jednak nie jest z nią dobrze, a boję się ją samą póścić do domu, a tym bardziej zostawić ją w taksówce. Jakbyś…- nie słuchała dalej co mówił tylko pospiesznie wstała i wypruła ubrać ciepłe dresy, trzymajac nadal przy uchu telefon.
-Podaj mi adres smsem i już tam pędzę.- Jak błyskawica się rozłączyła, przebrała się, ubrała buty i wybiegła z mieszkania nie informując swojej mamy. Zerknęła na telefon by odczytać adres, następnie złapała pierwszą lepszą taksówkę stojącą niedaleko przystanku autobusowego. W piętnaście minut była już na miejscu. Nie uwierzyła własnym oczom widząc klub kobiet do towarzystwa. Gdy wysiadła przetarła kilka razy oczy, po czym uświadomiła sobie, że to nie jest żaden koszmar.  Rozejrzała się w poszukiwaniu czarnowłosej, szybko ją postrzegła z jedną skąpo ubraną dziewczyną. Podbiegła do nich. Mi naprawdę nie wyglądała za dobrze, była pod wpływem alkoholu i w dodatku widać było, że ciężko to znosiła.
-To ty jesteś Haguś?- Blondynka zilustrowała Ga In od stóp do głów.
-Tak.- Przytaknęła. Na co dziewczyna zareagowała uśmiechem.
-To pierwszy raz, jak Mimi się upiła, z tego co wymamrotała zrozumiałam, że przejęła się jakimś chłopakiem, który ją pouczył w pracy, czy coś w tym stylu. Zajmij się nią dobrze! Ja uciekam!- Oddała kruszynkę do rąk szatynki, po czym uciekła w stronę tego nieprzyjemnego miejsca.
-Mi żyjesz?- Zapytała delikatnie szturchając młodszą koleżankę.
-A kto to ty? Cococo? Haguśśś kofaaaniee co tuuutaj rooobisz? Fieesz jaaaak sieę cieszę naa tfuj widok?!- Zawołała radośnie bardzo pijana czarnowłosa.
-Powiesz mi gdzie mieszkasz? Taksówkarz czeka, a pogadać możemy później.- Ga In  nie przepadała za pijanymi osobami, jednak dla swojej przyjaciółki musiała to przetrwać, tym bardziej że strasznie się o nią martwiła.
Po chwili ciszy młodsza wymamrotała adres swojego zamieszkania, dzięki czemu kierowca mógł ruszyć. Na miejscu były bardzo szybko. Wysiadły z samochodu, szatynka odstawiła przyjaciółkę obok slupu, o który mogła się oprzeć i wróciła zapłacić mężczyźnie określoną kwotę. Gdy mężczyzna odjechał skierowała się w stronę czarnowłosej. Zaśmiała się z koleżanki, która przytulała słup z całej siły. Podeszła dyskretnie do niej bliżej, by usłyszeć co mamrocze pod nosem.
-Fiesz jak ja cię kofam? Słupiee zostań moim mężem!- Zawołała jeszcze bardziej wtulając się w metalowy filar.
-Ekhem!- Odchrząknęła trzeźwa dziewczyna, by dać tej drugiej do zrozumienia, że nie jest sama. -Musisz iść spać. Wiesz, że jutro idziesz do pracy?- Młodsza na ostatnie zdanie wzdrygnęła się. Powoli wracała jej świadomość.
-To tu naprzeciw.- Wskazała chwiejnie na bardzo stary budynek.
-Tutaj?- Na oczach starszej pojawiło się zdziwienie, jednak błyskawicznie znikło. Zrozumiała sytuacje jej koleżanki. Mogła się domyślić jaki typ życia prowadzi i czemu. Wystarczyło zobaczyć jeden dzień z jej życia. Nie trzeba było się jej o nic pytać.
Gain pochwyciła pod ramię powoli otrzeźwiającą Kim i zaprowadziła ją pod drzwi jej mieszkania.
-Dasz mi klucze?- Wycedziła szatynka, patrząc pytająco na dziewczynę obok.
-Już sobie.. d..am radę.- Opowiedziała, czkając przy okazji mała Mi.
-Na pewno.- Warknęła ironicznie starsza, przez co druga nie miała innego wyjścia. Wręczyła jej zawieszkę z jednym złotym kluczem. Otworzyła drzwi, po czym chciała wejść do środka, nie udało się to jej gdyż za ramię pociągnęła ją ciemnowłosa.
-Tu nie potrzebuje pomocy…- Wyszeptała. -Nie musisz się martwić od razu pójdę do łóżka.- Burknęła pod nosem. Ha Ga chciała zmusić ją do wpuszczenia jej, ale gdy ujrzała poważne spojrzenie to zrezygnowała. Nie chciała zepsuć ich przyjaźni.
-To dobranoc. Jutro pogadamy o dzisiejszym dniu. Idź spać.- Dodała po czym ulotniła się w stronę wyjścia. Znowu zamówiła taksówkę. Na całe szczęście miała oszczędzone pieniądze od taty z Ameryki.
W samochodzie nie potrafiła przestać się zamartwiać, w dodatku męczyło ją pytanie jak ona sobie daje radę?  
Gdy wróciła do domu w drzwiach czekała jej matka.
-Gdzie byłaś?- Nie wyglądała na zadowoloną, ale nic dziwnego, kto o zdrowych zmysłach znika na prawie 2 godziny o takiej porze.
-Sprawy prywatne… Nie mam sił o tym gadać, chodźmy spać..- Wyjąkała dziewczyna, po czym wraz z mamą wróciły na materac, który był ich tak zwanym łóżkiem.
*********

-Czemu jej jeszcze nie ma? I nie odbiera telefonu?!- Warknął barman nieświadomy tego co się wczoraj działo z Mi.
-Też się martwię, ale za niedługo powinna być...- Mruknęła cicho Ha Ga In, która dzisiejszego dnia była wyjątkowo wcześniej niż jej przyjaciółka. Opierała się właśnie rękami o ladę i czekała. Na nią oraz klientów, których w tej oto chwili najbardziej brakowało. W momencie gdy drzwi zostały otwarte szatynka gwałtownie się wyprostowała. Jednak kiedy ujrzała czarnowłosą dziewczynę, która kierowała się w ich stronę, nie mogła się powstrzymać by do niej jak najprędzej podejść.
-Nareszcie jesteś!- Okrzyknęła radośnie rzucając się jej do uścisku.
-Przepraszam za wczoraj.- Wyszeptała młodsza, opierając głowę o ramię drugiej.
-Nie masz za co! Po pracy musimy pogadać, wiesz? Ale nie martw się, chce ci tylko zadać kilka pytań.- Dodała troskliwym głosem Ha Ga In, po czym ruszyła wraz z Mi do szatni.

********

-Nie pojadę w tych ciuchach! Nie ma mowy Jackson! Przecież ja się w tym ośmieszę!- Zaczął wykrzykiwać wniebogłosy czarnowłosy, który był ubrany w czarne szorty i luźną białą podkoszulkę. Na szyi miał złoty łańcuch, który wyglądał na bardzo ciężki. W ręce trzymał full cap, który był pozłacany na daszku.
-Ale laski na to lecą!- Oparł z powagą w oczach.
-Nie i koniec kropka… Zmarnowałeś mój czas! W niczym mi nie pomogłeś. Jak ja ma teraz to wszystko zrobić. Dzięki za starania.- Oburzony Junior wyszedł jak najprędzej z szatni nie chcą wysłuchiwać dalej co ma chińczyk do powiedzenia. Zirytowany nie patrzył na to jak idzie przez co wpadł na innego członka.
-Youngjae?- Spojrzał na niego zdezorientowany. -O! Jae! Pomóż mi!- Nie minęła chwila, a ten narzucił swoje dłonie na jego ramiona, blokując mu przy tym ucieczkę.
-Ja? Czemu..- Nie dał mu dokończyć tylko zaciągnął go do jednego z pokoi.

*********

Czerwonowłosy właśnie szykował się do wyjścia. Nikt nie wiedział gdzie idzie. Nie był jednak pierwszym, który wyszedł bez informowania wszystkich. Tak samo postąpił Jaebum, który już po skończeniu treningu zniknął jak najszybciej słysząc, że mają czas wolny. Tak samo postanowił zrobić Mark. Miał już bardzo ciekawe plany, chciał odwiedzić kogoś.
Zamówiona przez niego taksówka czekała już na niego przed budynkiem. Wsiadł do niej i podał adres pod który miała jechać. Nie mógł się doczekać, aż będzie na miejscu.

***********

-Serio jedziesz ją przeprosić?- Przytaknął brunet słysząc pytanie głównego wokalisty. -Jestem z ciebie dumny.- Dodał z uśmiechem klepiąc go po plecach.
-Dziękuję ci za pomoc. Jednak mam jeszcze jedną prośbę…- W tym momencie się zawstydził i delikatnie zrumienił. - Wiesz może jak wyglądała? No bo.. Ja naprawdę wtedy nawet na nią nie spojrzałem i nie wiem kogo mam przeprosić.. Więc mógłbyś mi ją pokazać?- Oczy młodszego prawie wyleciały z oczodołów.
-A..ale ty tak serio?- Zająknął się patrząc na niego ze zdziwieniem.
-Tak.- Opowiedział speszony, przez co spuścił głowę w dół.
-No dobra hyung! Nie mamy innego wyjścia! To co, jedziemy?- Oparł z wielkim uśmiechem Youngjae, którego cała ta sytuacja trochę bawiła. Rzadko widywał Juniora w takim stanie. Nic innego mu już nie pozostało, musiał go uratować z tego bagna.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz