wtorek, 12 kwietnia 2016

Miłość prosto z przedszkola! Rozdział 13

Siedziałem właśnie na jakieś ławeczce w parku. Było ciemno,a ja nie wiedziałem co miałem sobie myśleć. To co się stało parę dobrych godzin temu nie potrafiło do mnie dotrzeć. Ona  się we mnie zakochała? To nie tak miało być. Miała mnie odrzucić i być szczęśliwa z Jinem i swoim mężem. A teraz co? Oboje będziemy cierpieć?Jak w ogóle do tego doszło? O co tu biega?!
Zacząłem targać swoje włosy. Zirytowany wstałem z miejsca. Spojrzałem do góry. Piękne gwieździste niebo przypomniało mi Ho. Łzy napłynęły mi do oczu. Co miałem teraz zrobić? Nic. Wrócić do domu i o tym zapomnieć.


#xoxo


Wszedłem do środka. Przed drzwiami czekał na mnie Suho. Już wiem jak to będzie wyglądać.
-Gdzie polazłeś?! I wytłumaczysz mi co się stało? Ho mnie minęła i nawet się ze mną nie pożegnała tylko płakała!- Lider podniósł strasznie głos. Co miałbym zrobić w tym momencie? Tylko jedną rzecz. Powiedzieć prawdę.
-A jak myślisz? Rozmowa nam nie wyszła. Oboje się nie zrozumieliśmy i w dodatku ta głupia Mia.- Warknąłem, zdejmując przy tym buty. Gdy skończyłem moją przemowę ruszyłem w stronę kuchni by czegoś się napić. Szatyn podreptał za mną.
-Jaka Mia?! Myślałem, że sobie wszystko wyjaśniliście?!- Rozmowa tak mnie stresowała, że starałem się powstrzymać z wszelkich sił by nic nie zrobić. Gniew we mnie buzował.
-Moja wczorajsza makijażystka. Nie wiem co sobie ubzdurała, ale wparowała do środka wołając mnie kochaniem.- Odpowiedziałem na jego pytania, by dał mi wreszcie spokój.
-To dlatego…- Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie wytrzymałem. Musiałem teraz być sam. Tylko ja i muzyka. Potrzebowałem chwili by wymyślić co robić dalej. Czy dać już sobie spokój, czy postarać się wszystko naprawić.
-Wybacz, ale muszę pobyć trochę sam.- Wyszedłem z pomieszczenia i ruszyłem do pokoju, gdzie zazwyczaj nagrywam. Mogłem być tam sam, co było mi strasznie na rękę. W dodatku pokój był tak zrobiony, by muzyka puszczana w nim nie przeszkadzała reszcie. Usiadłem przed komputer i puściłem pierwsza lepszą piosenkę.


Cały ten czas na mnie czekałaś
Za każdym razem w tym samym miejscu, 
mimo to
Ja nigdy się tam nie zjawiłem, 
nigdy tam się nie zjawiłem.*


Wystarczył początek piosenki, a z moich oczy wypłynęły ponownie łzy. Czuje się jakby to wszystko było wyciągnięte z pierwszej lepszej opery mydlanej. Czy każda miłość tak wygląda? I czy każda ma złe zakończenie?


Od początku byłaś nieświadoma tego,
że masz do czynienia z zimnym draniem
Chyba byłem jeszcze nie wystarczająco dojrzały, 
aby się tobą zająć, 
wciąż musiałaś upominać się o uwagę, 
której ci nie poświęcałem.


Jak bardzo cię skrzywdziłem? Mocno, dobrze to wiem. Widziałem jak płaczesz. Jestem draniem. Ta piosenka pasuje wręcz dla mnie. Najlepiej jakbyś mnie wtedy nie poznała. Gdybym nie był takim egoistą. Wiesz ile bym dał za to byś o mnie zapomniała? Bym zniknął z twojej głowy wraz z tymi wszystkimi przykrymi wspomnieniami. Jak to naprawić, jak? Proszę powiedz mi!


Wciąż mam nadzieję, 
że potraktujesz mnie jak jednego z tych ludzi, 
którzy po prostu przewijają się 
przez twoje życie niezauważeni
Liczę na to, że twoje łzy staną się niedługo 
już tylko wspomnieniem tak jak kwiaty wiśni, 
ustępując miejsca nowemu życiu


Czemu nie znam kogoś kto by mi doradził. Teraz byłby mi ktoś potrzebny. Ktoś kto upomniałby mnie i powiedział, że znowu źle zrobiłem. Osoba ta i tak w końcu by mi pomogła. Znam kogoś takiego. Tak, mojego dziadka. On zawsze mnie pocieszał. Wypominał mi moje wszystkie błędy, a potem razem je rozwiązywaliśmy. Jaka szkoda, że nie mogę się z nim teraz zobaczyć. Spojrzałem kątem oka na telefon, który leżał obok. W tym momencie, gdyby była to kreskówka nad moja głową widniała by zapalona żarówka. Pospiesznie chwyciłem telefon i wykręciłem odpowiedni numer.
-Dziadek? Wiesz, chciałem pogadać… To nie tak, że chce jakiś pieniędzy! Nie żartuj w ten sposób! Chodzi o coś innego… Wiesz coś na temat rozterek miłosnych?- Po tym pytaniu opowiedziałem mu całą historię. Oczywiście kilka razy zostałem wyzwany od idiotów i głupców, ale szybko opanowałem sytuacje i doszedłem do sedna sprawy. -Jak myślisz co mam zrobić? Wiesz, myślałem także o tych dwóch opcjach, jednak nie wiem, która jest odpowiedniejsza… No bo przecież co jeśli… Okej rozumiem nie będę już gdybał! Dziękuje ci za pomoc. Kocham Cię, śpij spokojnie.- Rozłączyłem się, pełen motywacji. Wiedziałem już co mam zrobić. Za nim jednak wyszedłem z pokoju wróciłem się by wyłączyć piosenkę lecącą w tle:


Wybacz, wybacz
Nie potrafiłem zająć się 
tobą tak jak na to zasługiwałaś
Mam nadzieję, że los 
wynagrodzi ci twoje cierpienie
Wybacz mi, wybacz mi, życzę ci, 
abyś jak najszybciej o mnie zapomniała
Nawet jeśli świadomość tego jest bolesna


Obietnica, którą sobie złożyliśmy, 
że nigdy z siebie nie zrezygnujemy

Już dłużej nas nie obowiązuje,
przepraszam
Już dłużej nas nie obowiązuje, 
przepraszam


Wyłączyłem komputer i poszedłem do siebie spać. Na moje szczęście Byun już spał. Ja także szybko zasnąłem.


#xoxo


Wstałem wyspany o godzinie 9. Mogłem sobie pospać z racji tego, że dziś miałem wolne tak jak i reszta zespołu. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, więc stwierdziłem, że powygłupiam się z chłopakami jednak jedynie dwie osoby były już w dormie. Zostałem tylko ja i Kai. Nie pozostało mi nic jak zostać w pokoju lub iść do salonu pograć sobie na konsoli. Wybrałem drugą opcję by trochę wyluzować się przed moim dzisiejszym planem. Nie byłem jedynym, który o tym pomyślał. W środku na kanapie siedział, grający brunet, który próbował pobić mój rekord w wyścigach.
-Nie dasz rady.- Prychnąłem z szyderczym uśmieszkiem na twarzy.
-Tak sądzisz?- Podniósł prawą brew, nie odwracając wzroku od monitora.- Ha! I co na to powiesz?! Jestem pierwszy!- Odrzucił joystick na bok i zaczął tańczyć jak szympans taniec zwycięstwa.
-Zaraz ja ci pokaże kto jest mistrzem!- Zawołałem, następnie rzucając się na kontroler. Bardzo się wczułem w grę, przez co wszystkie moje zmartwienia znikły w niepamięć. -Jest! I co powiesz na to?! Łyso ci?!- Dumny z swojego wyniku wstałem i także zacząłem wyginać swoje ciało we wszystkie strony.
-To nie fair!- Po tych słowach młodszego rywalizowaliśmy w każdych możliwych grach, dopóki nie wybiła 15.
-Dobra ja lecę! Trzymaj się! Jakby ktoś o mnie pytał to powiedz, że pojechałem na zakupy.- Pospiesznie nie patrząc na zegarek ruszyłem w stronę korytarza, by ubrać się i wybiec z dormu. Wziąłem auto i pojechałem w stronę przedszkola. Pierwszy raz nie był to czwartek i nie jechałem po So Hee. Dziwnie się czułem. Bałem się, że to wszystko mi nie wyjdzie. Nie, Chanyeol ogarnij się! Musisz dać radę! Jak to spartolisz to już po tobie!
Na miejscu wysiadłem z samochodu, nie ujrzałem żadnych ludzi chociaż tutaj przyzwyczaiłem się, że nie spotykam fanów. Podszedłem pod drzwi budynku. Ręka mi się trzęsła. Nie wiedziałem, czy w tym momencie nie popełniam błędu. Nie! Jeśli mój dziadek to doradził to ma on rację. To ja zawsze się myliłem. Ostatnie wydarzenia bardzo mi to uświadomiły. Już bardziej pewny siebie chwyciłem za klamkę i wszedłem. Zapewne wygladałem jak idiota stojąc tam parę minut.
-Dzień Dobry.- Z uśmiechem na twarzy przywitałem panią recepcjonistkę, która to odwzajemniła. Wolnym krokiem poczłapałem do sali zabaw. Była tam trójka dzieci, jednak tylko jedno z nich rozpoznałem. Był to Jin. Bogu dzięki, że jeszcze po niego nikt nie przyszedł. Szybko zostałem zauważony przez malca, który tak jak zwykle przywitał mnie ciepłym uściskiem.
-Hyung co tu robisz? Soo Hee już dawno nie ma!- Przykucnąłem do młodego, nie mogłem patrzeć na niego z góry.
-Nie przyszedłem dziś do niej. Chciałem zobaczyć się z Ho Jung.- Maluszek uradował się słysząc moje słowa.
-To super! Odwiedzisz nasz domek!- Byłem zdziwiony słysząc go. Nie planowałem żadnych takich odwiedzin. Dopiero, gdy drzwi się otwarły zrozumiałem dlaczego nie miałem wyboru.
-Jin wracamy do domku!- Zawołała trochę starsza kobieta od Ho. Miała farbowany blond na głowie, a oczy były koloru piwnego. Ubrana była w strój typowej sekretarki.  Dzieciak pobiegł do niej.
-Mamusia!- Zawołał, a moje oczy prawie wyleciały z oczodołów. To jest jego prawdziwa matka? To czekaj… Czemu mówił tak na nią? Nie rozumiem! Znowu coś źle zaczaiłem?!
-Witaj kochanie.- Dała mu buziaka w policzek. -A to kto to?- Spojrzała na mnie zabójczym spojrzeniem.
-To jest Chan hyung mamo!- Wyraz twarzy kobiety natychmiast się zmienił. Zamiast grozy pojawił się wielki uśmiech i promienne spojrzenie.
-Witaj Channie! Jestem Lee Na Young! Jestem siostrą Ho!- Podała rękę w moją stronę. -Miło cię poznać, wiele o tobie słyszałam. Masz może czas? Chciałabym zaprosić cię do nas na kawę jeśli to nie kłopot?- Zagubiony w przemowie blondynki nie wiedziałem co na to powiedzieć, jednak to była moja najlepsza opcja by zobaczyć się z nią.
-Mam dużo czasu.- Zaśmiałem się nerwowo, jednak ona na szczęście tego nie zauważyła.- Ale możemy pojechać moim autem? Nie chce go tu zostawić.- Gdy to powiedziałem w jej oczach pojawił się błysk.

-Masz samochód? To super! Jin nie jedziemy dziś autobusem do domu!- Zawołała radośnie, na co malec podskoczył ze szczęścia. Widok ten ukoił na chwilę mój stres. Mam nadzieje, że wszystko naprawię. Nie jestem w tym dobry, ale postaram się z całego mojego serca. Już nigdy nie chcę przed wszystkim uciekać. Nigdy więcej…


*jest to tekst piosenki IKON- apology




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz